Pamiętacie jak Włochom i Niemcom w pewnym momencie historii było ideologicznie bardzo blisko? Może dlatego Fiat 695 Abarth tak bardzo przypomina mi Porsche.
Modelu Porsche 911 raczej nikomu przedstawiać nie trzeba. Bez względu na to, jaką generację najlepiej kojarzycie, wiecie doskonale który wóz mam na myśli. Po pierwsze dlatego, że jest ekstremalnie rozpoznawalny, unikatowy i niepowtarzalny. Po drugie zaś, ponieważ wszystkiego jego generacje są niemal identyczne. I ciężko się w zasadzie temu dziwić. Niemcy to miłośnicy pragmatyzmu, zaś idealnym kształtem aerodynamicznym jest jajko. Jak zwykle bywa w narodzie zza Odry, dodali oni ideę samochodu do idei jajka i vouala. Otrzymali Porsche 911, według nich samochód idealny. Übermaschine. Jakiekolwiek modyfikacje czy zmiany są tu całkowicie zbędne.
Z tego powodu dla znakomitej większości obywateli, dowolna generacja 911-tki absolutnie niczym nie różni się od swojej następczyni czy też poprzedniczki. Jeżeli jesteście miłośnikami marki, lub choćby odrobinę interesujecie się ogólnie pojętą motoryzacją, dostrzeżecie zapewne parę różnic. Inny kształt reflektorów, zderzaków, różnorakie proporcje. Te zmiany najlepiej widać, gdy porównacie bezpośrednio auto na przykład z 2020 i 1970 roku. Pięćdziesiąt lat różnicy rzeczywiście ujawnia drobny progres w projekcie 911. Ale nie ma się co oszukiwać. Na pierwszy rzut oka one są po prostu identyczne. Jeśli mi nie wierzycie zróbcie sobie prosty test.
W zasadzie to całe nabijanie się z Niemców, oprócz tego że sprawia mi niewypowiedzianą satysfakcję, przywodzi mi na myśl Włochów.
Otóż stawiając obok siebie dwie generacje po sobie występujące, oczywiście będziecie w stanie wskazać różnicę. Może nawet uda Wam się znaleźć pięć różnic i poczujecie się jak za dzieciaka, gdy dostawaliście czasopisma z grami na spostrzegawczość. Ale niech Wasz kumpel wybierze dowolne zdjęcie, dowolnej generacji Porsche w internecie i je Wam pokaże. Spróbujcie zgadnąć, z którą generacją macie do czynienia. I czy jest to model przed czy po liftingu. Jeśli powtórzycie tę zabawę kilka razy, za każdym razem bezbłędnie wskazując argumenty świadczące o Waszej racji, oznaczać to będzie ni mniej ni więcej, że stanowczo zbyt dużo czasu spędzacie przeglądając obrazki Porsche w internecie. A jak wiadomo, co za dużo to nie zdrowo. Poza tym, nie od dziś wiadomo, że takie czynności mają znamiona zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Warto może zatem wybrać się do specjalisty, póki jeszcze nie jest za późno.
W zasadzie to całe nabijanie się z Niemców, oprócz tego że sprawia mi niewypowiedzianą satysfakcję, przywodzi mi na myśl Włochów. Jeśli uważaliście na lekcjach historii, nie będzie dla Was niczym nowym, iż tym narodom w pewnym momencie było ideologicznie bardzo blisko. Może dlatego świeżo zaprezentowany Fiat 695 Abarth tak bardzo przypomina Porsche. Po prawdzie nie wiem kto tu z kogo ściąga, ale nowy Abarth jest dokładnie taki sam jak każda inna pięćsetka ukąszona przez Skorpiona. W tym miejscu muszę zrobić małą dygresję, abyśmy w dalszej części mogli się dobrze rozumieć. Nazwa Fiat 695 Abarth jest odrobinę myląca, ale to jedynie zagranie marketingowe. Niegdyś Fiat 695 Abarth byłem Fiatem 500, tylko z odrobinę większą pojemnością i mocą. W latach 60-tych często oznaczano modele nawiązując do pojemności ich silnika. Wersja 695 miała zatem silnik o pojemności 690 centymetrów sześciennych. Ale dziś?
Fiat 695 Abarth nie ma pojemności 0,7l. A to wielka szkoda.
Fiat 695 Abarth nie ma pojemności 0,7l. A to wielka szkoda. Dlatego, szczerze powiedziawszy, nie mam bladego pojęcia co może mieć na celu ta zagrywka. Przypuszczam, że większa liczba kojarzy się z „więcej wszystkiego”. A więcej wszystkiego to także więcej mocy i charakteru. Właściwie to dobrze, bo seryjne Fiaty 500 do szczególnie dynamicznych nie należą. Co prawda 500 Abarth i 695 Abarth posiadają ten sam silniczek 1,4 Turbo T-Jet, ale w modelu 695 siedzi ten lepszy. Wzmocniony. Do okrągłych 180 koni. Tylko że to dalej zwykły Fiat 500 Abarth, w którym ktoś dodał trochę pałera. Wychodzi więc na to, że jakiś Włoch wycisnął więcej mocy z i tak już wyżyłowanego silniczka, a żeby zaznaczyć wszem i wobec, czego dokonał, postanowił nazwać swoje dzieło Fiat 695 Abarth? No właśnie, że nie.
Sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana i korzystanie z większej cyferki w istocie oddaje ducha „więcej wszystkiego”. Nowy Fiat 695 Abarth jest rzeczywiście wyjątkowy. Dostał to, co spotkać można wyłącznie w typowo sportowych, radykalnych maszynach. Mowa rzecz jasna o spojlerze, ale zanim zaczniecie się nabijać, że lotkę to można do każdego auta przyczepić i nawet dzisiejsze krossołwery mają takie, pragnę ostudzić Wasze emocje. Albo raczej podgrzać. Widzicie, w przypadku nowego 695 Abarth, spoiler ma charakterną nazwę. Spoiler ad Assetto Variabile. Tak, Włosi mają sporo wspólnego z Niemcami, ale nie ma co się oszukiwać. Tym ostatnim stanowczo brakuje romantyzmu. Oni nazwali by go Variabler Zierspoiler, a następnie ruszyli do ataku.
Spoiler ad Assetto Variabile. Tak, Włosi mają sporo wspólnego z Niemcami, ale nie ma co się oszukiwać. Tym ostatnim stanowczo brakuje romantyzmu. Oni nazwali by go Variabler Zierspoiler, a następnie ruszyli do ataku.
Bez względu jednak na nazwy, nomenklatury czy poprawność polityczną translatora, lotka montowana w 695 Abarth jest regulowana. I to nie byle jak. Można ustawić ją w dowolnej pozycji między kątem zera i sześćdziesięciu stopni. W zależności od wybranego położenia, ten mały urwis może polecieć 225 km/h lub jedyne 200. Jednak w tym ostatnim przypadku, Spoiler ad Assetto Variabile poetycko dociska dupkę skorpiona z siłą czterdziestu dwóch kilogramów. A to oznacza, że na technicznych, krótkich torach, będziecie nie do powstrzymania. Na każdym giro, niesforne żądło Abartha miast kłuć Was w potylicę, wbijać się będzie w asfalt, kurczowo trzymając cały tył auta w ryzach.
W tym miejscu powinna znaleźć się zwyczajowa puenta i chyba pora nawiązać z powrotem do Porsche 911. Abarth’y 500 zawsze są takie same. Wyglądają tak samo, mają te same silniki i skonstruowane są z tych samych klocków. Nawet jeśli Włosi usilnie chcą wyróżnić jakiś konkretny egzemplarz, nadając mu wzmocnioną nazwę jak w przypadku 695, wciąż to ten sam Abarth co wcześniej. Z drugiej strony, każda pięćsetka jest odrobinę inna. Ma inaczej zestrojony zawias, inną moc silnika i nietuzinkowe fitcher’y w postaci regulowanych spoilerów. A więc Fiat 695 Abarth znowu jest dokładnie taki sam jak Porsche 911.
Za każdym razem inny, pomimo że pozornie niczym nie różni się od swoich braci. Ale Porsche nigdy nie będzie takie jak Abarth. Po raz wtóry to powtórzę, nie wiem kto tym razem papuguje ideologię od kogo. I nie chcę w to wnikać. Wiem tylko jedno. Niemcy nigdy nie będą tak romantyczni w swoich poczynaniach jak Włosi. Dlatego nie ma tu miejsca na żadną głębszą konkluzję.
Prowadził Grzegorz Chęciński,
tuningował Mateusz Kania.
Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.
Źródło zdjęć: Wheelsage
Garaż Abarth’a