„(…) Fiat Panda w szykownym opakowaniu, azaliż czy nie o opakowanie właśnie chodzi w świecie bogactwa i przepychu?”
Nie chcielibyśmy, żeby ktokolwiek odbierał ten wstęp jako użalanie się nad sobą czy skarżenie. W gruncie rzeczy w dzisiejszych czasach większość ludzi w Polsce może mówić o niesamowitym szczęściu. Nie przeżyliśmy jeszcze żadnej wojny, jak niegdyś nasi ojcowie czy dziadkowie. Mamy dach nad głową i nie musimy co świt podrywać się na musztrę w obozie pracy. Nie zaznaliśmy niewoli, przemocy i wszystkich okropieństw, które człowiek zgotował człowiekowi. Za to mamy dostęp do kanalizacji, bieżącej wody i świeżego jedzenia. Nie musimy martwić się o dostęp do wody pitnej, a w przypadku choroby możemy iść do lekarza. I pomimo, że mamy te wszystkie dogodności świata XXIw., ciągle narzekamy i porównujemy się do krajów, w których jest jeszcze lepiej. Wiecie, tam zawsze trawa jest zieleńsza, a publiczna służba zdrowia spełnia swoje zadanie. Za to zapominamy o krajach trzeciego świata, w których po dziś dzień każdy wschód słońca to walka o życie.
Niemniej jednak nasz zespół MZiP nigdy nie składał się z ludzi wybitnie bogatych. Mamy co prawda dach nad głową i co do przysłowiowego garnka włożyć, lecz wystarczy poszukać filmików w internecie, a sami możecie przekonać się, że na co dzień nie jeździmy super autami ani nie mieszkamy w wypasionych willach zbudowanych na skraju klifu. Mimo wszystko wciąż istnieje wielu zazdrośników, którzy krzywo na nas patrzą, mrucząc pod nosem. Sporadycznie dochodzi nawet do różnego rodzaju przemocy werbalnej. Wychodzą oni z założenia, że to cholernie niesprawiedliwa sytuacja. Dlaczego nam udać ma się czasem pomacać jakieś Lamborghini czy przejechać sportowym Porsche, a on ma w garażu starego Fiat’a. Zapominają przy tym, że my najpierw musimy się nieźle napocić, żeby w ogóle ktokolwiek dał nam dotknąć i popatrzeć z bliska na te wszystkie wozy premium. Na końcu z resztą i tak wracamy do domu swoimi starymi, niemal dwudziestoletnimi Toyotami czy Golfami.
I w zasadzie można dojść do wniosku, że nie ma w tym nic dziwnego. Nie od dziś ludzie porównują się do tych, którzy wydają im się w czymś lepsi. Ładniejsi, przystojniejsi, bogatsi, z lepszą pracą i perspektywami. Nawet, jeżeli w rzeczywistości wcale tacy nie są.
Jednakże ta ciągła pogoń za doskonaleniem siebie, polepszaniem swego i tak wystarczająco smutnego bytu na tym łez padole dała nam cudowną rzecz jaką jest cała cywilizacja techniczna. Internet, komputery, telefony, czy wreszcie samoloty i samochody. I rzecz jasna nawet dziś nie każdego stać na to, ażeby wyposażyć się we wszystkie nowinki techniczne znane ludzkości. Tak samo nie każdego stać na to, żeby sobie kupić nowe BMW czy Lexusa. I właśnie dlatego istnieją marki takie jak Fiat, które zdążyły przyzwyczaić nas do tego, że kompletnie nie aspiruje do świata premium. Ba, dzisiejszy Fiat wręcz do niego nie pasuje. Prędzej spotkasz właściciela Fiat’a pod budką z Kebsem, które swoją drogą sami uwielbiamy, niż pod wykwintną, luksusową restauracją na Saskiej Kępie.
Aczkolwiek Fiat jakiś czas temu postanowił odrobinę zerwać z łatką tanich wozidełek dla ludu, jednocześnie nie odcinając przyszłym klientom możliwości stania się posiadaczem własnych czterech kółek za niewygórowaną kwotę. Włosi obrali trochę inny kierunek stworzenia własnej, unikalnej osobowości i możliwości dania kierowcy poczucia premium. Zamiast pakowania się w kosztowną technologię czy wielkie, paliwożerne silniki, zdecydowali obrać ścieżkę stylu. Konkretnie retro-stylu, postanowili bowiem wskrzesić Fiat’a 500.
Malutki, miejski samochodzik, który de facto jest Pandą w gustownej kiecce i szpilkach prezentuje się zachęcająco, stylowo i przede wszystkim oryginalnie. Kreuje w okół siebie poczucie wyjątkowości.
Fiat sprzedaje nam zwykły, prosty, tani samochodzik opakowany jednak w szykowane szaty premium. I zastanówcie się nad tym głębiej. Możecie przecież pójść do knajpy „Swojska Kuchnia” i zamówić kotlet wołowy, frytki z ketchupem i zestaw sałatek, za który zapłacicie normalną, regularną cenę.
Z drugiej strony możecie wybrać się do gustownej restauracji, która w odpowiedni sposób przyozdobiona sprawia wrażenie premium. Na wejściu czuć zapach kwiecistych perfum i goździków, zaś z menu wybrać możecie tę samą wołowinę z frytkami i surówką. Podana zostanie ona jednak w zupełnie innej formie, na zupełnie innych zasadach. Półmisek sałatek oddzielnie, a nie na tym samym talerzu, dodatkowo upiększony rukolą. Frytki karbowane z oddzielną salaterką ketchupu, zaś kotlet wołowy przystrojony odrobiną kopru i kiełków, jednocześnie leżący na liściu sałaty. Rachunek rzecz jasna będzie dwu a nawet trzykrotnie wyższy niż w pierwszym wypadku, ale możecie pochwalić się na Instagramie, że jedliście w knajpie przy ratuszu, a nie w jakimś barze mlecznym. Pomimo, że najedliście się dokładnie tak samo, odczucia towarzyszące Wam przy całej otoczce kreującej poczucie premium warte są dopłaty, czyż nie?
No więc niekoniecznie. Przynajmniej nie dla wszystkich. Jednak co byście wybrali jeśli mielibyście możliwość kupna tej samej potrawy w drugim z opisywanych miejsc, lecz za niemal identyczną cenę jak w przypadku pierwszej knajpki? Jasne, że większość z Was poszłaby na to bez mrugnięcia okiem. I w tym tkwi sukces 500-tki. Sprzedaje poczucie premium za przystępną cenę. Sprzedaje technologię Pandy, za którą nie zostaniecie posądzeni o bycie rozwozicielem Pizzy. 500-tka robi fenomenalne wrażenie, tylko ma jeden problem. W zasadzie to nie problem, a jej cechę charakterystyczną, która w sumie dodaje uroku. Jest niczym damska torebka. Gustowna, stylowa, szykowna… i nie do końca pasuje do faceta. Włosi chyba doskonale sobie z tego zdali sprawę.
Wypuścili oni bowiem także Fiat’a o oznaczeniu 500X, czyli kompaktowego SUV’a czy tam Crossover’a. Sama zmiana proporcji wystarczyła, aby z damskiej torebki stworzyć produkt unisex, który śmiało może przyodziać również mężczyzna.
Projektanci jednak zauważyli jeszcze jedną, ciekawą rzecz. W wyniku zazdrości w stosunku do ludzi majętnych, część z nich kompletnie nie chce obnosić się ze swoim stanem portfela. Zdali sobie sprawę, że ludzie ci mogą czuć się głupio i niezręcznie wożąc się Aston Martin’em czy Rolls Royc’em po swoim miasteczku. Stąd wpadli oni na pomysł, ażeby stworzyć wóz idealny właśnie dla takich osób, które chcą w spokoju i bez zbędnego wywoływania wokół siebie zamieszania wybrać się na swój luksusowy jacht. Nie chcą zwracać na siebie uwagi, ani być wytykani palcami. Właśnie dla takich ludzi Włosi stworzyli 500X z logo „Yachting”, który wciąż posiada logo Fiat’a. Czyli logo w żadnym stopniu nie kojarzące się z przepychem czy luksusem.
Na zewnątrz co prawda opatrzony został w wyjątkowy lakier „Blu Venezia”, sporo chromu, osiemnasto calowe felgi czy dach zrobiony z materiału wpuszczającego promienie słoneczne. Jednak z zewnątrz to nadal tylko Fiat. I o to właśnie chodziło. Bowiem dopiero gdy uda Wam się zasiąść we wnętrzu dostrzeżecie jasną skórę z niebieskim wykończeniem, prawdziwe aluminium czy mahoniową deskę rozdzielczą.
Prawdziwe drewno w samochodzie, rozumiecie co mam na myśli prawda? Właściciele Mercedesów nie mogą sobie dziś na taką fanaberię pozwolić, a tu zwykły Fiat i coś takiego…
Włochom udało się stworzyć coś zupełnie wyjątkowego i unikalnego. Skonstruowali maszynę, która łączy dwa kompletnie niepasujące do siebie światy. Z zewnątrz wciąż pozostająca zwykłym Fiat’em na szczudłach, jakich setki jeździ po drogach. Odrobinę okraszonym co prawda i rzucającym się w oczy, jednak na tyle subtelnie, że nikt nie zarzuci właścicielowi obnoszenia się ze swoim majątkiem. Wewnątrz z kolei na tyle luksusowo wykończonym, aby dać kierowcy poczucie wyjątkowości i prestiżu. Innymi słowy jest to idealny wóz dla kogoś, kto co prawda ma swój własny jacht zacumowany w Sopocie, jednak za wszelką cenę chce uniknąć niezręcznych tłumaczeń przed swoim sąsiadem, że wyłącznie na nim sprząta. A ten Aston Martin, co to dopiero z niego wysiadł to zastępczy, bo innego nie mieli. I w ogóle to jest twardy, niewygodny, ciężko się z niego wysiada i tęskni za swoim Mondeo.
Dlatego jeżeli zawsze chcieliście mieć swój własny jacht to idealny moment, żeby zrobić swój pierwszy krok. I wersja 500X Yachting idealnie się do tego nadaje, bowiem musicie wiedzieć, że prawdziwe jachty są przereklamowane. Piekielnie drogie, kosztowne w utrzymaniu i skomplikowane. Nie żebyśmy mieli jakiekolwiek o nich pojęcie. Wiecie, kolega nam co nieco opowiadał…
Prowadził Grzegorz Chęciński,
tuningował Mateusz Kania.
Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.
Żródło zdjęć: Wheelsage
Garaż Fiat’a