Na targach w Los Angeles, Niemcy pokazali światu swoje najnowsze dzieło. Porsche 718 Cayman GT4 RS. Czy jest aż tak dobre, jak wszyscy twierdzą?
W ciągu ostatnich miesięcy, niewiele mieliśmy powodów do radości. Niekończące się walki o redukcję emisji dwutlenku węgla, kryzys energetyczny, rosnące ceny paliw oraz cały szereg innych, nieciekawych zjawisk. Na szczęście, po świecie wciąż chodzą istoty, które w obliczu nawet tak przygnębiających wydarzeń, potrafią dać nam coś co powoduje, że chce się wrzeszczeć ze szczęścia. Mowa tym razem o Niemcach, a w kontekście uszczęśliwiania ludzi, nie jest to naród wiodący prym w tej kategorii. Niemniej jednak, za pośrednictwem maszyn potrafią sprawić, że dostaję gęsiej skórki. Tym razem na targach w Los Angeles, pokazali światu swoje najnowsze dzieło. Porsche 718 Cayman GT4 RS. Czyli najostrzejszą i najbardziej radykalną wersję najmniejszego Porsche oferowanego obecnie na rynku.
Porsche 718 Cayman GT4 RS, jak sama nazwa wskazuje, został stworzony wyłącznie w jednym celu. Jest maszyną sportową, niemalże torową, która z nieznanych bliżej przyczyn, otrzymała papiery homologacji drogowej dla samochodów osobowych, upoważniające do poruszania się nim w zakresie dróg publicznych. Złożona została z klocków, które w zasadzie Porsche już od dawna trzyma na półkach. Ich staranna selekcja powoduje jednak, że w mojej głowie rodzi się obraz inżynierów Porsche, psychopatycznie zanoszących się śmiechem. Albowiem do malutkiego, ważącego nieco ponad 1400 kilogramów autka, Niemcy postanowili wsadzić sześciocylindrowego boksera wyciągniętego wprost z Porsche 911. Nie dajcie się jednak zwieść pozorom. Umieszczona centralnie, czterolitrowa, wolnossąca jednostka kręci się do 9000 obrotów na minutę, generując tym samym 500 koni i 450 Nm momentu obrotowego. Coś Wam to przypomina? I prawidłowo.
(…) w mojej głowie rodzi się obraz inżynierów Porsche, psychopatycznie zanoszących się śmiechem.
Okazuje się bowiem, że Porsche 718 Cayman GT4 RS otrzymał silnik z Porsche 911 GT3. A to oznacza, że siedzi w nim najwybitniejsze dzieło niemieckich inżynierów. Najlepsze, co byli w stanie zaoferować. To z kolei oznacza, że Niemcy podeszli do najostrzejszej wersji Cayman’a całkowicie na serio. Niemal wszystkie elementy odróżniające Porsche 718 Cayman GT4 RS od wersji cywilnej, podporządkowane zostały osiągom i prędkości. Silnik spięty jest zatem z piorunująco szybką przekładnią PDK, katapultując małego Caymana do pierwszej setki w czasie nieco poniżej trzech i pół sekundy. Ciężko sobie to nawet uzmysłowić. To mniej więcej tyle, ile zazwyczaj zajmuje przeciętnemu kierowcy uświadomienie sobie zagrożenia na drodze, oraz zareagowanie na nie w pełni, podczas ożywionej rozmowy ze współpasażerem. Oznacza to zatem ni mniej ni więcej tyle, że Porsche 718 Cayman GT4 RS osiągnie pierwszą setkę, zanim Wasza pasażerka na prawym fotelu zacznie wygłaszać umoralniającą mowę dotyczącą braku Waszej roztropności.
Na tę ostatnią jednak, Niemcy także znaleźli rozwiązanie. Jest nim specjalnie zaprojektowany układ dolotowy powietrza, który wyziera zaraz zza słupków B w miejscu, w którym jeszcze do niedawna znajdowały się małe, niczemu niesłużące okienka. Tak zaprojektowane wloty poprawiają przepływ i zapewniają stały dostęp do świeżego, czystego powietrza. Jednak co o wiele istotniejsze, w znacznym stopniu wpływają na akustykę silnika wewnątrz kabiny. I mówiąc wpływają, mam na myśli skuteczne zagłuszenie jakichkolwiek pretensji ze strony wcześniej wspomnianej współpasażerki. W szczególności, gdy wał korbowy silnika dziarsko zbliżać się będzie do swojej maksymalnej prędkości obrotowej. Jednak Porsche 718 Cayman GT4 RS to nie tylko ficzersy umożliwiające szpan czy popisywanie się. Niemcy zadbali także o perfekcyjne prowadzenie, na które składają się trzy główne aspekty. Zawieszenie, aerodynamika oraz niska masa.
(…) Porsche 718 Cayman GT4 RS osiągnie pierwszą setkę, zanim Wasza pasażerka na prawym fotelu zacznie wygłaszać umoralniającą mowę dotyczącą braku Waszej roztropności.
Zajmijmy się w pierwszej kolejności tą ostatnią. Według oficjalnych danych, Porsche 718 Cayman GT4 RS waży dokładnie 1415 kg. Czyli tyle ile przeciętna samica Hipopotama Nilowego, niezwykle niebezpiecznego i agresywnego zwierzęcia zamieszkującego, jak sama nazwa wskazuje, przybrzeżne tereny rzek Afryki, na południe od Sahary, z Nilem włącznie. Tak niską masę udało się uzyskać dość rozrzutnie posługując się włóknem węglowym. Mamy zeń wykonaną pokrywę silnika czy przednie skrzydło. Z drzwi zniknęły standardowe boczki, a w ich miejsce wstawiono odelżone ich imitacje. Tylna szyba także została odchudzona, podobnie jak wygłuszenie kabiny, którego w dużej części się zwyczajnie pozbyto. Niemcy w swoich materiałach piszą nawet o odelżonych dywanikach podłogowych. Śmiem wątpić w sens tego typu zabiegów, o tym jednak w dalszej części niniejszego felietonu. Teraz pora zająć się drugim aspektem.
Aerodynamika w dzisiejszych autach mocno przybiera na znaczeniu. W głównej mierze ma to związek z co raz większymi prędkościami, jakie dziś sportowe maszyny osiągają. Nie dziwota zatem, iż Porsche 718 Cayman GT4 RS otrzymało tylne skrzydło z aluminiowymi wspornikami wyciągnięte niemal żywcem z modelu 911 RSR GT. Wspomagane jest ono szeregiem dyfuzorów, konfuzorów i innego rodzaju zorów, włączając w nie regulowany dyfuzor przedni. Jeżeli z jakichś powodów Was to niezmiernie ciekawi, na oficjalnej stronie Porsche dostępna jest cała lista modyfikacji. W tym także, wyżej wspomnianych elementów z zakresu aktywnej aerodynamiki. Idąc dalej, zawieszenie zostało obniżone o trzy centymetry w stosunku do seryjnego Cayman’a. Ponadto Niemcy postanowili je usztywnić, zacieśniając wszelkie połączenia kulowe takie jak sworznie. Dzięki temu, będziecie mieli okazję o wiele częściej odwiedzać Waszą seksowną, tajską masażystkę.
Tak zaprojektowane wloty poprawiają przepływ i zapewniają stały dostęp do świeżego, czystego powietrza. Jednak co o wiele istotniejsze, w znacznym stopniu wpływają na akustykę silnika wewnątrz kabiny. I mówiąc wpływają, mam na myśli skuteczne zagłuszenie jakichkolwiek pretensji ze strony wcześniej wspomnianej współpasażerki.
Śmiem jednak wątpić, czy ewentualne upodobania seksualne potencjalnych klientów były celem niemieckich inżynierów. O ile mi wiadomo, ci w głównej mierze skupiają się wyłącznie na cyferkach i wynikach. Dlatego, czysto torowe nastawy zawieszenia, regulowane ustawienia amortyzatorów czy twardsze i sztywniejsze sprężyny oraz stabilizatory, w mojej ocenie miały przynieść wyłącznie jeden efekt. Który rzecz jasna, jak na Niemców przystało, przyniosły. Porsche 718 Cayman GT4 RS obleciał, bo inaczej nie można tego określić, nitkę Nurburgring’u w czasie 7 minut oraz 9 i 3 dziesiątych sekundy, w przypadku pętli o długości 20,832 kilometra. Odpowiednio, dawna nitka toru o długości 20,6 km, zajęła mu zaledwie 7:04.511 minuty. Jednocześnie, dla osób zwracających uwagę raczej na wygląd niż na wyliczenia i cyferki, Niemcy przygotowali także coś ekstra.
Otóż Porsche 718 Cayman GT4 RS można wyposażyć w opcjonalny pakiet o wybitnie Niemiecko brzmiącej nazwie Weissach. Obejmuje on wcześniej wspomnianą, karbonową pokrywę bagażnika, która z bliżej niewyjaśnionych przyczyn, w Cayman’ie znajduje się przed przednią szybą. Do tego karbonowe wloty powietrza, o których także już wspominałem wyżej. Karbonowe wloty układu chłodzenia, karbonowe obudowy układu dolotowego, karbonowe lusterka oraz, tutaj także nie będzie zaskoczenia, karbonowe tylne skrzydło. Z jakiegoś powodu postanowiono zrezygnować ze stosowania włókna węglowego w przypadku końcówek wydechu oraz klatki bezpieczeństwa. Zamiast tego, wykonane zostały one z tytanu, podczas gdy te pierwsze inspirowane były tymi, znajdującymi się w modelu Porsche 935. Jak wiadomo, piękna kobiecie dodają gustowne buty, najlepiej szpilki bądź kozaki. W tym przypadku, Porsche 718 Cayman GT4 RS otrzymało 20 calowe, kute obuwie z magnezu. Prawdziwa wisienka na torcie. Aż dziw, że nie karbonowa.
Z jakiegoś powodu postanowiono zrezygnować ze stosowania włókna węglowego w przypadku końcówek wydechu oraz klatki bezpieczeństwa.
Jako nadworna zrzęda nie byłbym jednak sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepił. Po pierwsze, nazwa. Porsche Cayman brzmiało świetnie. Tym bardziej, gdy uświadomimy sobie, iż człon Cayman, inspirowany jest gatunkiem gada z rodziny aligatorowatych. Nie ma jednak znaczenia gdzie żyje ani czym się żywi. Który z żyjących obecnie samców, nie chciałby jeździć aligatorem? No właśnie. Tak było jednak kiedyś. Dołożenie członu 718 oraz zlepku oznaczeń na końcu, daje nam postać Porsche 718 Cayman GT4 RS. I żeby chociaż cyfry 718 odnosiły się do czegokolwiek zawartego w aucie. Albo do tego, że 718 Cayman ma charakter 718 Kajmanów Okularowych. Ale nie. To zwykłe oznaczenie modelu. Nic, absolutnie nic więcej. Zostawmy to zatem i przejdźmy do drugiej kwestii, która odrobinę mnie śmieszy. Dywaniki wykonane z ultralekkich materiałów. Serio Porsche? Przypomina mi się odcinek starego Top Gear’a, w którym Clarkson przypieprzył się do Ferrari.
Testował jakiś sportowy, odelżony model, w którym Włosi zrezygnowali nawet z dywaników podłogowych. Po otwarciu drzwi, Waszym oczom ukazywała się goła, zapodkładowana blacha. Wypowiedział wtedy znamienne słowa, iż czuje się odrobinę nieswojo, wsiadając do Ferrari w ubraniu. Wobec tak ogromnej dbałości o obniżenie masy, jest zobowiązany prowadzić je nago. To określenie perfekcyjnie pasuje do sytuacji mającej miejsce w Porsche 718 Cayman GT4 RS. Zdaję sobie sprawę, że Niemcy muszą się chwalić. Po to powstał ten wóz. Odnoszę jednak wrażenie, że z tymi dywanikami odrobinkę przeginają. Niemniej jednak, jest coś o wiele gorszego. Skoro bowiem, zmuszony jestem czepiać się takich głupot jak nazwa czy wzmianka o dywanikach podłogowych, rzeczywistość może być tylko jedna. Niemcy nie zawiedli. Stworzyli bezkompromisową, cudowną maszynę, zaprojektowaną wyłącznie z myślą o prawdziwych miłośnikach sportowej jazdy. I mam wrażenie, że w tej kwestii, prześcignęli nawet swoje owiane legendami 911.
Prowadził Mateusz Kania.
Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.
Źródło zdjęć: Wheelsage
Garaż Porsche
Czy prześcignęli legendarne Porsche 911 to bym nie był taki pewny. Nie wyszedł jeszcze ani model GT3 RS, ani GT2 RS. A znając zamiłowanie Niemców do porządku i „dozowania” osiągów wersjami specjalnymi (za które można oczywiście dopłacić mimo tego, że wyższa moc jest spowodowana jedynie zmienioną mapą silnika) to z pewności nie dopuszcza do sytuacji kiedy GT3 RS np. Będzie niewiele mocniejsze od tańszego mniejszego modelu. Kto by wtedy kupował 911 GT3 RS? No właśnie, kasa musi się zgadzać.