Ford Ranger

Ford Ranger 2022r. Europa pokocha pick-up’y?

W Europie pick-up’y nie zdobyły aż takiej poplarności, jak w USA. Czy zatem nowy Ford Ranger ma jakikolwiek sens i szanse na sukces?

Nie jest tajemnicą, iż Ford w głównej mierze zarabia na ciężarówkach. Konkretnie mowa o pick-up’ach, spośród których najbardziej znanym modelem jest Ford F150. Klasyczny pick-up z Ameryki, zazwyczaj wyposażony w ogromną V8-kę i będący w stanie uciągnąć na lawecie średniej wielkości jacht. Niestety, nawet z odrobinę mniejszą i łagodniej obchodzącą się z portfelem właściciela V6-tką, F150 nigdy nie był szczególnie popularny w Europie. Świadczyć może o tym chociażby fakt, że nigdy nie był u nas oferowany. Niemniej jednak, miłośnicy pick-up’ów ze Starego Kontynentu, nie są skazani wyłącznie na konstrukcje z Japonii. Ford bowiem, na naszym rynku oferuje młodszego braciszka F-150, czyli Ranger’a. I właśnie przygotował jego najnowszą generację, która do salonów trafić ma już w 2022 r. O ile na rynku będą dostępne jakiekolwiek półprzewodniki, rzecz jasna.

Abstrahując jednak od problematycznej kwestii dostępności prefabrykatów, trzeba Amerykanom przyznać jedno. Ford Ranger z generacji na generację dorasta. Nabiera muskułów i męskich rysów twarzy. I najbardziej widać to w najnowszej odsłonie. Projektanci postanowili upodobnić małego pick-up’a do starszego braciszka. Dlatego Ford Ranger otrzymał charakterystyczne reflektory w kształcie litery „c”, masywny grill i sporo akcentów stylistycznych, nawiązujących do F150. Jednocześnie, Ford pamiętał o osobliwych gustach klientów zamieszkujących Europę. Mamy zatem sporo czarnego, nielakierowanego plastiku, oraz smuklejsze i delikatniejsze rysy w stosunku do F150. Wciąż dostrzec można istną przepaść, dzielącą amerykańskiego pick-up’a z prawdziwego zdarzenia od jego „globalnego” odpowiednika.

Ford Ranger

(…) charakterystyczne reflektory w kształcie litery „c”, masywny grill i sporo akcentów stylistycznych, nawiązujących do F150.

Inżynierowie jednak, nie skupili się wyłącznie na wyglądzie. Zajęli się także wnętrzem, które prezentuje się nowocześnie i cywilizowanie. Rzekłbym, że nawet odrobinę aż nadto. Ford Ranger to w końcu pick-up, a więc wóz do roboty. A co dostajemy wewnątrz? Miękkie, przyjemne w obyciu plastiki, ogromny ekran infotainment po środku oraz niewiele mniejszy ekran, wystający zza wieńca kierownicy. Od razu widać, do jakiego typu klienta nowy Ford Ranger jest kierowany. Europejczycy bowiem, przykładają o wiele więcej wagi do standardu wykończenia wnętrza oraz poziomu jego wyposażenia w najróżniejsze elektroniczne zabawki. Nie inaczej jest także pod maską. Do wyboru mamy dwu-litrowego diesl’a z jedną lub dwiema turbosprężarkami. Jest także odmiana benzynowa, z dobrze znanym, 2,3 litrowym silnikiem benzynowym, napędzającym niemal wszystkie Fordy ostatniej dekady, od Focus’a RS czy ST, przez Mustanga, na Bronco skończywszy.

Na szczycie przewodu pokarmowego, pojawiła sie jednak V6-tka. Miła odmiana, szczególnie iż mowa o trzy litrowej odmianie diesla. Projektanci określają ją jako idealną dla każdego, kto wymaga od pick-up’a nieskończonej ilości momentu obrotowego. Biorąc pod uwagę, iż Ford Ranger w istocie pick-up’em jest, wygląda na to, że wysokoprężny wariant 3.0 V6 jest jedynym właściwym wyborem, jeśli w pełni chcemy korzystać z możliwości auta. Szczególnie w obliczu słów Graham’a Pearson’a, dyrektora programu rozwojowego Ford’a Ranger’a, który podkreśla, iż całemu przedsięwzięciu przyświecał cel stworzenia auta uniwersalnego. Według niego, Ford Ranger ma bardzo szerokie spektrum klienteli. Od zwykłych przedsiębiorców wożących kostkę brukową czy palety z towarem, aż po miłośników offroad’u, pragnących taplać Ranger’a w błocie przy każdej nadarzającej się okazji. Poniżej zamieszczamy Wam cytat słów Pana Pearson’a:

„We have a really wide spectrum of customers,” Pearson said. „On one end, you might have small business owners looking for very work-oriented transportation. They want traditional two-wheel drive with a single cab and a load box to transport their goods. At the extreme other end, you have the serious off-roaders who really push their Rangers to the limit with endurance races like the Dakar Rally. The next-gen Ranger will meet the needs of both types of customers and everyone in between.”

Wygląda więc na to, że nowy Ford Ranger ma przed sobą nie lada wyzwanie. Z jednej strony musi pozostać utylitarnym dostawczakiem, z drugiej zaś, hardcore’ową terenówką. Zazwyczaj tego typu słowa oznaczają wyłącznie papkę marketingową, lecz w tym przypadku, może być w niej ziarno prawdy. Okazuje się bowiem, że projektanci postanowili zająć się oboma końcami kija jednocześnie. Dlatego paka została poszerzona, oraz wyłożona plastikową osłoną o wysokiej wytrzymałości, zapobiegającą przed uszkodzeniami powłoki lakierniczej w przestrzeni ładunkowej. Dodano także schodki za tylnym kołem, aby ułatwić wskakiwanie do przysłowiowego bagażnika, oraz kilka innych, praktycznych ficzersów. A co z miłośnikami offroad’u? Otóż, nowy Ford Ranger posiada przednią oś wysuniętą o 50 mm bardziej do przodu. Dzięki temu poprawił się kąt natarcia. Dostępny jest także w z dwiema opcjami napędu.

Ford Ranger

Obie rzecz jasna, oferują przeniesienie momentu obrotowego na wszystkie cztery koła. Pierwsza, jest czysto elektronicznym systemem, który można przełączać dowolnie podczas jazdy. Brak póki co szczegółów technicznych, lecz wygląda na to, że mowa tutaj o tak zwanej, dołączanej przedniej osi. Drugi napęd, w jaki Ford Ranger może być wyposażony, prezentuje się o wiele ciekawiej. Ma być to, cytując, zaawansowany, stały napęd na cztery koła, z trybem ustaw i zapomnij. Innymi słowy, prawdopodobnie dostaniemy coś w rodzaju trybów jazdy. Asfalt, szuter, skały, błoto, piach i tak dalej. Ustawiamy predefiniowaną mapę, podług której komputer sam później podejmuje decyzje, w jaki sposób sterować napędem kół. Jak działa w praktyce, nie sposób oczywiście na dzień dzisiejszy ocenić.


Z naszej perspektywy.

Subiektywnie ośmielę się stwierdzić, iż sama forma pick-up’a, jest najbardziej uniwersalnym autem, jaki możemy sobie wyobrazić. Tak, pick-up’a, a nie jakiegoś suv’a czy crossover’a. Pick-up’em bowiem, możemy jeździć codziennie do pracy, targać ze sobą sporo ciężkich i brudnych przedmiotów, holować przyczepy i lawety, a w międzyczasie pobawić się w offroadz’ie. Utylitarność pick-up’ów jednak, to ich największa wada i największa zaleta jednocześnie. W większości przypadków bowiem pick-up’y, niezależnie od marki czy wielkości, posadzone są na ramie nośnej. Popularność stosowania konstrukcji ramowej zdeterminowana jest przez konieczność zachowania zdolności ładunkowej, oraz holowniczej. O ile takie słowo występuje w naturze. Niemniej jednak rama sprawia, że pick-up’y kiepsko prowadzą się na zwykłych, asfaltowych drogach. Dlatego, pomimo tak szerokiego spektrum zastosowań, zazwyczaj średnio nadają się na długie, kilkusetkilometrowe trasy, szczególnie z wysokimi prędkościami.

Ford Ranger

W Ameryce, nikomu to nie przeszkadza. Tam i tak każdy jedzie sześćdziesiątką na tempomacie, po prostej i równej międzystanówce. Dlatego wszelkiej maści RAM’y, F150-tki czy Tundr’y są tam tak popularne. Europejczycy jednak, to wychowane na welurach, przyzwyczajone do miękkich i kojących zawieszeń francuskie pieski. W dodatku, po drogach szybkiego ruchu czy autostradach poruszamy się w praktyce z o wiele większymi prędkościami. Na domiar złego, na Starym Kontynencie, występują także nieznane za Wielką Wodą łuki oraz zakręty. A to sprawia, że rynek niewielkich pick-up’ów w Europie zazwyczaj skupiał się wyłącznie na firmach, kupujących Hilux’y i D-Max’y wyłącznie do roboty. Ford Ranger ma szanse to odmienić. Wypuszczając pick-up’a, który nie jest histerycznie twardy i spartański, może przekonać do siebie klientów. Najważniejsze tylko, aby nie przesadzili. A co do tego, mam pewne obawy. Szczególnie, patrząc na wielkie tablety we wnętrzu. Wszyscy przecież wiemy, jak skończył Mercedes klasy X.

Prowadził Mateusz Kania.
Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.

Źródło zdjęć: Wheelsage
Garaż Ford’a

Dużo nowości, wystarczy wybrać.