„(…)jedyne co liczy się w Golfach to sos. Zwykły podstawowy, odrobinę ostrzejszy VW Golf GTi i wersja super HOT czyli odmiana R. „
Nie ma chyba osoby na świecie, która nie lubi wtrząchnąć od czasu do czasu dobrego kebsika. A to dlatego, że jest bardzo uniwersalny. Możemy go dostać w formie dania na talerzu, jako zawartość porządnej bułki bądź też zawiniętego w cieście. Jednak to nie koniec, bowiem otrzymujemy wybór jego zawartości. Możemy zdecydować się na baraninę, wołowinę, a nawet kurczaka. Jednak to co finalnie nadaje naszej bliskowschodniej kanapce charakter to oczywiście sos. Łagodny, mieszany lub pikantny. I przyjrzycie się teraz gamie Golfów. Nie zaglądając nawet do cennika jestem w stanie wymienić co najmniej tuzin wersji silnikowych, a nie zacząłem jeszcze opowiadać o dostępnych wariantach skrzyń biegów, wyposażenia, czy nadwoziach.
Mnogość owych kombinacji, bardzo szybko dążąca do nieskończoności sprawia, iż teoretycznie każda osoba znajdująca się na niewielkiej, błękitnej kulce skały krążącej w okół nieco większej i nieco cieplejszej kulki wodoru i helu, jest w stanie wybrać idealnie zszytego na miarę Golfa. Lecz pozorna prawda jest zgoła odmienna, bowiem jedyne co liczy się w Golfach to sos. Zwykły podstawowy, odrobinę ostrzejszy VW Golf GTi i wersja super HOT czyli odmiana R. Pytanie tylko brzmi, czy pozory czasem nas nie mylą?
Prowadził Grzegorz Chęciński,
Tuningował Mateusz Ulański.
Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.
Źródło zdjęć: Wheelsage
Garaż Volkswagen’a