Czyli jakie w końcu te Audi S8 jest? Szybkie, luksusowe, nowoczesne, komfortowe, eleganckie, prestiżowe? Cóż, to odrobinę bardziej skomplikowane…
Około 5:30 rano obudził mnie spanikowany Grzesiek. Począł bełkotać śpiesznie, że na dziś nie ma żadnego przygotowanego wpisu dla Was. W międzyczasie usłyszałem piknięcie w słuchawce. „Słuchaj, ja muszę już gonić dalej, wrzucam Ci to co udało mi się trafić w sieci. Weź coś tam dorzuć od siebie i wrzuć na fejsa, ja muszę lecieć <piiip>” – odrzekł. Cóż, jak zwykle gdy Grzesiek przesadzi z pigułami od rana, postanowiłem zareagować w jedyny, słuszny sposób. Odwróciłem się na drugi bok i postarałem się zapomnieć o tym przykrym incydencie. Dwie godziny później obudziłem się i spostrzegłem, że to co przydarzyło mi się dziś w nocy, wcale nie było sennym majakiem. Rzeczywiście Grzesiek wysłał mi naprędce polepiony tekst, jak to natknął się ostatnio na poliftowe Audi S8. Nie na ulicy rzecz jasna, lecz w sieci. W końcu nikt normalny nie jeździ poliftowym S8 o 5:00 nad ranem, tym bardziej pod domem Grześka.
W każdym razie, niezmiernie go ucieszył fakt, że Audi wciąż produkuje limuzynę przeznaczoną specjalnie dla Frank’a Martin’a, głównego bohatera serii filmów pt. Transporter. Gościa zawsze ubranego tak jak trzeba, zwinnego niczym lisica skradająca się po kurze jajka i wybierającego wyłącznie wielkie, szybkie limuzyny. Takie jak trzeba. Problem w tym, że niegdyś Frank mógł przebierać pośród tego typu limuzyn do woli. Dziś nie jest już tak różowo, gdyż BMW zrezygnowało z wersji M760Li, Mercedes odpuścił sobie produkcję S-klasy w AMG, Lexus zaś jest odrobinę zbyt krzykliwy i wyrazisty. W porządku, istnieje jeszcze wynalazek o nazwie Mercedes AMG EQS 53 4Matic+. Obawiam się jednak, że nie mógłbym Frank’owi go polecić. Widzicie, mogłoby się bardzo szybko okazać, iż w oczekiwaniu na naładowanie jego super nowoczesnej limuzyny, Frank zostałby otoczony przez złych, smutnych panów.
(…) nikt normalny nie jeździ poliftowym S8 o 5:00 nad ranem…
Padłyby strzały, Frank dostałby jedną kulkę, później drugą, wreszcie dokonałby żywota z kablem od ładowarki w dłoni, a kolejna część Transporter’a zakończyłaby się zanim na ekranie EQS’a wyświetliłby się komunikat „Ready to drive”. Chcąc zatem uniknąć ewentualnej wtopy finansowej jaką niewątpliwie stałby się kilkuminutowy materiał udający kolejną odsłonę cyklu, na myśl przyszła Grześkowi wcześniej wspomniana Audica. Nowe, poliftowe S8 będzie miało dokładnie to, czego potrzebuje tytułowy Transporter. Prawdziwe, benzynowe, podwójnie uturbione V8. I wbrew obecnym trendom, nie jest to jakieś grzeczne, potulne, ułożone V8 z manierami XVI wiecznego Lorda żyjącego gdzieś na terenie środkowej Anglii. Silnik w Audi S8 ma 571 KM, 800Nm i potrafi katapultować jacht wyposażony w koła oraz znaczek z czterema kółeczkami do setki w 3,8 sekundy. W dodatku inżynierowie zadbali o to, ażeby wydech brzmiał odpowiednio. Tak jak trzeba.
Zainstalowano zatem klapy, które w przeciwieństwie do większości aktywnych wydechów, zamiast tłumić i wyciszać dźwięk sprawiają, iż ten jest jeszcze bardziej słyszalny i wyrazisty. Niemcy wyciągnęli także wnioski ze swoich byłych projektów i zdecydowali się na montaż sportowego dyferencjału o ograniczonym poślizgu, mającego na celu maksymalnie efektywnie przenosić ogromne pokłady momentu obrotowego na jezdnię. Także w zakręcie. Wreszcie, tak jak trzeba. A to dopiero początek ciekawostek. Okazuje się bowiem, że poliftowe Audi S8 jest po brzegi wypełnione nowoczesną technologią rodem z filmów o James’ie Bond’zie. Matrix LED’y w przednich reflektorach doświetlające poszczególne segmenty drogi, head-up display obsługiwany głosowo czy dowolnie modyfikowalny system odpowiedzialny za pracę aktywnego zawieszenia to tylko wierzchołek góry lodowej ciekawostek i nowinek technologicznych. I jasne, zazwyczaj takie rzeczy absolutnie nie mają znaczenia.
(…) wbrew obecnym trendom, nie jest to jakieś grzeczne, potulne, ułożone V8 z manierami XVI wiecznego Lorda żyjącego gdzieś na terenie środkowej Anglii.
W normalnym życiu, nikt przecież nie przestawia dziesięć razy dziennie stopnia tłumienia amortyzatorów. Ustawia się je raz, żeby były takie jak trzeba. Następną osobą, która cokolwiek zmieni w opcjach, będzie kolejny właściciel. Jakieś 300 tysięcy kilometrów później. Nikt normalny także, nie oczekuje od systemu głosowego, ażeby ten na wyraźne polecenie odpalił salwę rakiet ziemia – powietrze średniego zasięgu. Zazwyczaj użyteczność takich systemów zamyka się w postaci „umilania” czasu kierowcy, gdy ten stoi w korku i ma już wystarczająco dość swego żywota żeby w pełni nabrać ochoty na popełnienie samobójstwa: „Zadzwoń do Grzesiek Chęcin”. „Przepraszam, nie rozumiem. Czy mógłbyś powtórzyć?” <piip> „Zadzwoń do GRZEGORZ CHĘCIŃSKI” <piip> „Rozpoczynam połączenie do: Górski zakątek, romantyczne pokoje dla dwojga” <piip> „NIEEE u licha, przerwij połączenie!”… <piip>… „Przerywam połączenie. Czy mogę coś jeszcze dla Ciebie zrobić?”. Boom.
Właśnie gość w aucie obok dostał zawału, gdy zobaczył jak wnętrzności Waszej głowy rozbryzgnęły się po całym wnętrzu auta. Ale spokojnie, to nie Wasza wina. Wszystko przez ten cholerny zestaw głosowy. Ale ja nie o tym. Wracając, wreszcie nikt normalny nie będzie potrzebował HUD’u rodem z myśliwców do namierzania i zdejmowania poszczególnych celów pojawiających się przed autem. Te z kolei, ograniczają się wyłącznie do bombardowania Waszego wzroku kolejnymi ograniczeniami prędkości, jakie napotykacie na swojej drodze. Zwłaszcza gdy jest ciemno, a Wy prowadzicie od dobrych 10 godzin. <blink> 90. <blink> 70. <blink> 90. <blink> 70. I tak co pięć sekund. <blink> 60. Przy europejskiej manii rozrzucania znakami z ograniczeniami dookoła niczym gnojem po polu, <blink> 80, tego typu systemy tracą jakikolwiek sens. <blink> 90. Serio. <blink> 70. Dlatego właśnie, nigdy nie zwracamy uwagi na te wszystkie bajery, aktywne tempomaty, wspomagacze pasów ruchu, asystentów parkowania, automatyczne bagażniki czy elektroniczne błyskotki.
Nikt normalny także, nie oczekuje od systemu głosowego, ażeby ten na wyraźne polecenie odpalił salwę rakiet ziemia – powietrze średniego zasięgu.
Lwia ich część w rzeczywistości zamiast działać TAK JAK TRZEBA, utrudnia nam dodatkowo i tak już niełatwe zadanie prowadzenia pojazdu osobowego po drogach publicznych. Prawda jest taka, że nikt normalny nie używa tych wszystkich bulbulatorów dłużej niż 15 minut od zakupu auta. Lecz nikt nie powiedział, że Frank Martin jest normalnym gościem, wiodącym normalne życie. Śmiem przypuszczać, że wręcz przeciwnie. Dlatego właśnie, Grzesiek pokrętną logiką doszedł do wniosku, iż Frank Martin grający tytułowego Transporter’a, powinien być rad z poliftowego Audi S8. Podzielacie jego zdanie? A może powinien poszukać czegoś innego? Odrobinę… odpowiedniejszego? Bo ja szczerze powiedziawszy, tak do końca nie jestem przekonany. Czy Audi S8 jest takie, jak trzeba? Z całą pewnością. Czy się sprzeda? Oczywiście. Jak każde Audi S8. Czy pośród jego nabywców znajdzie się choć jeden normalny? Cóż, tego już nie jestem tak do końca pewny.
Prowadził Mateusz Kania.
Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.
Źródło zdjęć: Wheelsage
Garaż Audi