Ford Bronco Raptor

Ford Bronco Raptor – na wypadek apokalipsy zombie.

Jeśli obawiacie się, że niebawem nasza błękitna kuleczka zamieni się w piekło na ziemi, Ford Bronco Raptor powinien ukoić Wasze zszargane nerwy.

Ostatnimi czasy, Ford zdążył nas przyzwyczaić, że żadne wyzwanie nie jest mu straszne. Jeśli potrzebowaliście auta sportowego, Mustang Shelby GT500 był wszystkim, o czym mogliście zamarzyć. Jeżeli Waszą wymarzoną ścieżką życia był zawód drwala, a w dodatku wiecznie się gdzieś spieszyliście, Ford miał dla Was F150 Raptor’a. Jeśli z kolei, uwielbialiście wszelkiego rodzaju wyprawy terenowo przeprawowe, Amerykanie również potrafili zaspokoić Wasz apetyt. Nie dalej jak w zeszłym roku, Ford wskrzesił w końcu swoją legendarną terenówkę, czyli Bronco. Pisaliśmy o niej w tym miejscu sądząc, że nie ma i raczej nigdy nie będzie miała sobie równych. Nikt w końcu dzisiaj nie skupia się na tworzeniu umięśnionych, hardcore’owych off-road’erów dla prawdziwych mężczyzn. Lata 20-te XXI wieku to moda na papierowe słomki, mleko sojowe, obcisłe rureczki i elektryki, pomalowane w tolerancyjne barwy.

Najwyraźniej jednak, Jankesi mają gdzieś powtarzane co i rusz kocopoły o globalnym ociepleniu, okraszone nutką ideologii LGBT. Stworzyli oni bowiem maszynę dla prawdziwych mężczyzn, zdolną przetrzymać wybuch wojny nuklearnej, prowadzącej do apokalipsy zombie połączonej z absolutnym rozmontowaniem znanego nam dziś systemu. Ford Bronco Raptor to wóz zaprojektowany dla prawdziwych facetów, którzy chcą i potrafią walczyć o przetrwanie. I niech nie zwiedzie Was przyjazny wygląd zewnętrzny czy ekrany dotykowe na desce. To maszyna przygotowana do przemierzania bezdroży, pustkowi i odludzi, chyba najlepiej spośród wszystkich terenówek dostępnych dziś na rynku. Zbudowana na podstawie seryjnego Bronco, który już w swojej bazowej wersji oferował nieosiągalne dziś doznania dla wszystkich maniaków offroad’u i taplania w błocie, wynosi ów doświadczenia na kolejny poziom.


Bardziej w każdym calu.

Chłopaki z Ford Performance zajęli się gruntownym ulepszeniem właściwie niemal każdego aspektu, mającego realny wpływ na jazdę. Zaczęli oni od ramy, na której Ford Bronco Raptor został osadzony. Wzmocnili ją i zmodyfikowali tak, aby zwiększyć dostępną przestrzeń dla ruchu kół w pionie. To dość logiczne, biorąc pod uwagę przeznaczenie Raptor’a. Ażeby chronić delikatne podzespoły mechaniczne przed kamieniami czy konarami drzew, Bronco Raptor otrzymał specjalne osłony pod silnikiem, skrzynią biegów oraz reduktorem. Do jazdy w terenie przydaje się także sztywne, nie wyginające się pod byle naciskiem nadwozie. Dlatego słupki B połączył specjalny crossbar, zaś słupki C zostały odpowiednio wzmocnione. W efekcie, uzyskano o ponad 50% sztywniejszą konstrukcję, odporną na wszelkiego rodzaju wychyły i wykrzyże. Na nic jednak nie zdałyby się takie zabiegi, gdyby Ford Bronco Raptor nie potrafił w terenie się odpychać. I to na właściwościach zawieszenia oraz przeniesienia napędu, położono największy nacisk.

Tylna oś napędowa została zamieniona na model Dana 50 od AdvanTEK’a, przednia zaś na model Dana 44. Obie zapewniają większy rozstaw kół o prawie 22 cm. Ponadto, Raptor siedzi o 12,2 cm wyżej niż seryjne Bronco, konkretnie na poziomie 33,3 cm. Szerszy wóz oznacza w teorii większe problemy ze znalezieniem miejsca parkingowego, lecz nie w tym przypadku. Albowiem w praktyce, dzięki takim parametrom, Ford Raptor Bronco może brać „okrakiem” większość spotykanych w naturze przeszkód. Z niewielkimi samochodami osobowymi włącznie. Niemniej jednak, Bronco Raptor to nie miejski samochodzik. Nikt nie tworzył go z myślą o użytku po drogach publicznych. Choć geny pełnokrwistej terenówki wcale nie oznaczają, że jest wolny. Wręcz przeciwnie. Napęd 4×4 został wyposażony we wzmocnione sprzęgło, będące w stanie sprostać przeniesieniu napędu podczas jazdy z prędkościami autostradowymi. Co w tym dziwnego, zapytacie? Otóż ów prędkości, Ford Bronco Raptor jest w stanie spokojnie utrzymywać podczas pokonywania, chociażby pustyni.

Nikt nie tworzył go z myślą o użytku po drogach publicznych. Choć geny pełnokrwistej terenówki wcale nie oznaczają, że jest wolny.

Jeśli z kolei, na Waszej drodze pojawi się łańcuch górski, reduktor oferuje tak zwane przełożenie pełzające. Jego wartość wynosi 67,7:1, a to oznacza, że drastycznie zwiększony moment obrotowy kierowany na koła sprawia, iż pokonywanie pionowych, skalistych ścian urwisk, nie powinno stanowić specjalnego problemu. Pomyślano także o samej charakterystyce pracy zawieszenia. Ford Performance wspólnie z FOXTM podłubał nieco przy amortyzatorach. Podobnie jak w przypadku F150 Raptor’a, Ford Bronco Raptor wyposażony jest w system HOSS 4.0. HOSS to skrót od High Performance Off-Road Stability Suspension i jest niczym innym, jak półaktywnym zawieszeniem. W amortyzatorach wbudowane są specjalne zawory, dzięki którym można dostosowywać płynnie ich charakterystykę pracy do aktualnych potrzeb. Szereg czujników monitoruje teren kilkaset razy na sekundę, dając znać komputerowi, jak ma ustawić ów zawory w amorach dla zoptymalizowania pracy poszczególnych kół.

Pracy, która swoją drogą ma imponujące możliwości pokonywania wszelkiego rodzaju niejednorodności terenu. Dzięki przeprojektowanym wahaczom, przednie oraz tylne koła osiągają skok odpowiednio na poziomie 33 oraz 35,6 cm. Czyli o 60 i 40% większy, ponownie odpowiednio, niż seryjne Bronco. Całość robi nie lada wrażenie, lecz czym byłaby prawdziwa terenówka bez porządnego pieca? Budę na przód pcha trzy litrowy, sześciocylindrowy, widlasty silnik o mocy ponad 400 koni mechanicznych. I jasne, w tym miejscu brakować może dwóch cylindrów. Niemniej jednak Ford Bronco Raptor ma być przede wszystkim zwinny niczym łania hasająca po łące. A dodatkowe kilogramy na pewno by w tym nie pomogły. Dlatego blok V6-tki wykonany został ze stopu żelaza grafitowego, lżejszego niż standardowe żeliwo, jednak wciąż na tyle wytrzymałego, aby mogło sprostać obciążeniom podczas ciężkiej harówki w dzikich ostępach.

Ford Bronco Raptor ma być przede wszystkim zwinny niczym łania hasająca po łące.

W dodatku, wyposażony został w specjalnie zaprojektowany, wydajniejszy układ dolotowy oraz intercooler. Wspomagają one wytrzymałość na wysokie temperatury podczas powolnych, a jednocześnie energochłonnych wspinaczek wysokogórskich. Całość spięta została z 10 – stopniową skrzynią biegów. Pozwala ona zarówno na pełzanie, jak i na szybkie przelotówki po piaskach pustyń. Odnośnie samych pustyń wydaje się, że Ford Bronco Raptor oraz jego przekaz marketingowy kładzie spory nacisk właśnie na zabawę w piaskownicy. Tyle że taką ekstremalną. Otóż, często w słowach Ford’a występuje słowo „Baja”, odnoszące się do hardcore’owych terenówek, stworzonych do rajdów przełajowo przeprawowych, zdolnych osiągać zawrotne prędkości w terenie. Brzmi to bajerancko, przyznacie, lecz odwołania do Baja nie kończą się wyłącznie na poziomie marketingu.

Ford Bronco Raptor ma bowiem coś dla audiofilów, lubujących się w dźwięku silników spalinowych. Oferuje on bowiem podwójny, aktywny układ wydechowy, który może pracować w kilku trybach. Normalnym, sportowym, cichym lub właśnie w trybie „Baja”. Podobnie sprawa ma się w przypadku trybów jazdy. Raptor oferuje ich siedem, spośród których jeden oznaczony jest, ponownie, jako „Baja”. Aktywuje on między innymi system podtrzymania pracy turbo, znany z motosportu jako anti-lag. Powoduje on przepiękne strzały z wydechu podczas odpuszczania gazu, a przy okazji eliminuje efekt turbo dziury. Choć to pierwsze jest raczej efektem ubocznym, nie ma co ukrywać, że brzmi o wiele lepiej, niż jakiś inżynierski bełkot. Sam tryb Baja według Ford’a, zaprojektowany został w celu wyścigów w formie przelotów pustynnych z wysokimi prędkościami. To tak à propos tych prędkości autostradowych, o których pisałem wcześniej.

Ford Bronco Raptor

To tak à propos tych prędkości autostradowych, o których pisałem wcześniej.

Całość przybiera zatem niespotykaną na skalę światową formę. Ford Bronco Raptor wydaje się być zatem profesjonalną, ekstremalną maszyną przygotowaną nie tylko do off-road’u, lecz także na wypadek ewentualnej apokalipsy zombie. Albowiem, gdy świat spowije mgła wojny, a Wy będziecie musieli uciekać, Bronco Raptor sprawi się w tej roli znakomicie. Nie tylko rozjedziecie większość niepożądanych gości z mętnym wzrokiem na krwawą plamę, lecz bez przeszkód będziecie także mogli zabrać ze sobą kumpli w roli strzelców wyborowych, którzy dzięki zdejmowanym panelom drzwiowym, będą mieli idealne pole widzenia do oddania strzału. Gdy zaś sprawy wymkną się odrobinę spod kontroli, z powodzeniem możecie ominąć zalegające na autostradach wraki pojazdów, tnąc przez pustkowia, jednocześnie nie rezygnując z wysokich prędkości przelotowych. A biorąc pod uwagę obecną sytuację geopolityczną na świecie, lepiej żeby Ford Bronco Raptor wyjechał z salonów prędzej, niż później…

Prowadził Mateusz Kania.
Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.

Źródło zdjęć: Wheelsage
Garaż Ford’a

1 Comment

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Dużo nowości, wystarczy wybrać.