Wy też tak macie, że podczas rozmowy czy opisywaniu Alfa Romeo GTV, ciężko Wam nazwać ją „autem” czy „samochodem”?
Każdy z nas wybierając auto kieruje się szeregiem czynników, których wypadkowa w rezultacie decyduje o finalnie podjętej decyzji. Tylko, że wozy dostępne na rynku, czy to nowe czy używki, możemy podzielić na dwie główne grupy. Pierwsza to ta, w którą możemy włożyć wszystkie auta pokroju suv’ów, crossover’ów, elektryków i kombi. Wiecie, to te samochody, których w rzeczywistości nikt nie kupuje dlatego, że trzymał jakiś plakat nad łóżkiem. Jedyny powód ich zakupu to czysta kalkulacja i wyrachowanie. Wyobrażacie sobie kogoś, kto w wieku 40 lat idzie do salonu Lexusa, wyjeżdża NX’em i wiesza plakat RAV-4 z lepszym znaczkiem na ścianie? Nie. Tutaj liczą się cena zakupu, praktyczność, koszta utrzymania, walory terenowe (taa, szczególnie te suv’y…) czy ilość uchwytów na kubki. Drugą zaś grupę możemy zdefiniować jako auta z charakterem. I tutaj pojawia się pewien problem…
Bowiem tak jak każdy z nas ma inne preferencje, marzenia i oczekiwania, tak i każdy z nas inaczej zdefiniuje pojęcie „auta z charakterem”. Dla jednego będzie to super mocne auto typu GT. Dla innego terenowy Patrol czy Dodge RAM, a ktoś może powiedzieć, że tylko super samochodom należy się określenie „auto z charakterem”. Bo są twarde, niewygodne, horrendalnie drogie i szalenie kosztowne w utrzymaniu. Jednak prawda jest taka, że życie to sztuka kompromisów. I założę się, że gdyby każdy z Was został milionerem, prędzej czy później sprawiłby sobie jakieś Gallardo, 458 czy inną 911-tkę. Niestety nie wszystkim się to uda, więc finalnie będziemy musieli iść na kompromis.
Kompromis, który zbliża do siebie obie te grupy wozów niebezpiecznie blisko. Tak blisko, iż zdają się one nachodzić jedna na drugą, niczym zbiory na lekcjach matematyki w liceum. W ten oto sposób otrzymujemy wozy, które możemy zaliczyć do obu tych zbiorów. I tak otrzymamy Audi S4, Octavię RS czy Cooper’a S. Sportowe kombi, usportowione limuzyny, hot-hatch’e i tak dalej. Wozy, które zachowały w sobie pewną dozę charakteru. Niekiedy mniejszą, niekiedy większą, lecz przez rezygnację ze swej unikatowości na rzecz praktyczności stały się przystępne cenowo dla prostego zjadacza chleba.
Problem jednak polega na tym, że w momencie, w którym chcemy znaleźć wóz wypełniony emocjami i charakterem po brzegi, bardzo szybko trafiamy na obszar aut marzeń.
Super samochodów, za które trzeba płacić bajeczne sumy, w dodatku ciężko jest nimi poruszać się na co dzień. I nawet jeżeli założymy, że praktyczność czy spalanie nie są nam straszne… to te auta po prostu są trudne. Ale ta sytuacja przywodzi mi na myśl pewną Włoszkę, która chyba rozwiązała ten problem. Mowa rzecz jasna o widocznej tu i ówdzie na zdjęciach Alfie Romeo GTV. Maszynie, która stara się łamać wszelkie zasady, którymi rządzi się rynek motoryzacji na świecie. I za chwilę postaram się Wam to udowodnić. Za chwilę. Teraz chcę jeszcze odrobinę się na nią napatrzeć.
Ok. Tylko zanim jeszcze ruszymy. Wy też tak macie, że podczas rozmowy czy opisywaniu Alf Romeo ciężko Wam nazwać je „autem” czy „samochodem”? Ja zawsze mam wrażenie, że te określenia kompletnie do nich nie pasują. Są wręcz jak obelga w stosunku do kobiety. Nie przystoją.
Dobra, koniec tej dygresji.
GTV to dziś już w zasadzie biały kruk, który ciężko kupić, ciężko serwisować i cholernie ciężko znaleźć w sensownym stanie. Zupełnie jak dowolny super samochód. Ale o dziwo, jeżeli już uda Wam się trafić jakiś egzemplarz trzymający się jako tako kupy, nie będziecie musieli nań wydawać równowartości niewielkiej wyspy u wybrzeży Bahamów. Co więcej istnieje spora szansa, iż traficie na wóz, który był w rękach prawdziwego miłośnika i maniaka. Odrobinę usmarowana w oleju koszula wisząca na wychudzonym ciele sprzedawcy świadczyć będzie jedynie o tym, że dbał o nią lepiej niż o własną żonę.
Blady ślad po obrączce na palcu jedynie potwierdzi to przypuszczenie.
W ten oto sposób możemy stać się właścicielem super samochodu, który wręcz kipi włoskim temperamentem. Naładowany jest po brzegi emocjami, ciosany był chyba przez samego Michała Anioła, zaś charakteru nie odmówi mu nawet Veyron. A to za sprawą niewypowiedzianej wręcz pasji, z jaką Włosi podeszli do projektu tego wozu. I rzecz jasna jest to pasja w stu procentach włoska. Dlatego warto skupić się na jednostkach 3.0 V6, bo jak Twin Sparki potrafią być uciążliwe Alfiści zapewne doskonale wiedzą. Jednak wybór tej jednostki sprawił, że właśnie staliście się posiadaczem legendarnej V6 Busso. A to oznacza z kolei, że do Waszego wozu marzeń dorzucono w fabryce jakieś 200 kg charakteru. Wprost pod pokrywę silnika.
Jednak nie spodziewajcie się, że GTV będzie autem uciążliwym, niewygodnym i szalenie twardym. W porządku, szafy może nim nie przewieziecie, ale ma pełnoprawne dwa miejsca siedzące. A w super samochodzie nie zawsze jest to oczywiste. W dodatku to, co pozornie można uznać za wadę znakomicie dopełnia charakteru tego wozu. Bowiem 218 konna V6-tka pędzi wyłącznie koła przednie.
I ja wiem doskonale co sobie w tym momencie myślicie – sportowy samochód i napęd na ośkę. Bleee.
Ale spójrzcie na to z innej perspektywy. Mając tak malutkie i lekkie auto sprzęgnięte z napędem na tył pozostają dwa wyjścia. Pierwszym wydaje się pozostawienie włączonej kontroli trakcji przez dziewięćdziesiąt procent czasu użytkowania. Co w oczywisty sposób otwarcie bodzie w ego każdego prawdziwego faceta i jest niedopuszczalne. Drugie wyjście to po prostu przywyknięcie do regularnego łapania głębokich ryb na każdym rondzie. Takie właściwości rzecz jasna przyciągają dodatkowych klientów oraz potencjalne samice. Jednak poprzez brak tej cechy charakterystycznej po pierwsze możecie bez stresu poruszać się GTV -ką na co dzień, bez konieczności wożenia ze sobą licencji rajdowej. Po drugie zaś przedni napęd sprawia, iż większość nadpobudliwych jegomości omija Alfę szerokim łukiem, przez co cena zakupu utrzymuje się na rozsądnie niskim poziomie. Dodatkowo spada szansa, że ktoś używał jej jako element prowadzenia godów oraz pozyskiwania samic. A to dodatkowo złagodzi stan Waszego biednego portfela w przyszłości.
Dzięki temu całemu szeregowi cech, możecie wejść w posiadanie Alfy GTV, która wygląda jak super samochód. Zaprojektowana została z pasją przez Włochów, brzmi fantastycznie i sprawi, że spędzicie z nią wiele niezapomnianych chwil, a nawet całych nocy. Kręcąc się po wirażach. Słuchając jej śpiewu w tunelu. Kontemplując wspólnie zachód słońca, czy wreszcie dbając o nią w domowym zaciszu oraz szukając wspólnie części w internecie. To ostatnie szczególnie może sprawić, że zarwane noce staną się codziennością. Ale czy nie jest to iście romantyczne?
Prowadził Mateusz Kania.
Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.
Źródło zdjęć: Wheelsage
Garaż Alfy Romeo