Chrysler ME Four Twelve Concept. Dlaczego powinien powstać?

Ameryka słynie z bulgoczących, widlastych ósemek, to fakt niepodważalny. Lecz zawsze brakowało jej konstrukcji, która odbiłaby się echem na salonach i torach wyścigowych jednocześnie. Chrysler ME Four Twelve mógł stać się właśnie taką maszyną.

Pierwszego maja 1994 roku na Łono Abrahama odszedł jeden z najwybitniejszych kierowców wyścigowych wszech czasów. Ayrton Senna zwykł mawiać, że „Jeśli nie wykorzystujesz wszelkiej nadarzającej się okazji, nie jesteś już kierowcą wyścigowym.” Dosyć radykalne podejście do kwestii współzawodnictwa. Aczkolwiek tak agresywne nastawienie jest w pewnym sensie uzasadnione. Grand Prix Formuły 1 to nie spacer po parku z dziewczyną za rękę. To walka o każdy milimetr toru, każdą setną sekundy, a wtedy nie ma miejsca na romantyzm i krotochwile. Wygrywa ten, który do tematu podchodzi poważnie i wykorzystuje każdą, nawet najmniejszą szansę na uzyskanie przewagi. Przewagi, która pozwoli mu zmiażdżyć przeciwnika jednym, zdecydowanym, precyzyjnym ciosem. Decydenci koncernu Chrysler chyba co nieco na ten temat wiedzieli. Ale najpierw, odrobina historii.

W 1998 r. Chrysler Corporation weszło w partnerstwo z Mercedesem, a konkretnie wciągnięte zostało w szeregi Daimler-AG. W efekcie powstała spółka DiamlerChrysler AG, która łączyła zarówno markę Mercedes i Chrysler, oraz jej podległe. Dzięki temu, wewnątrz koncernu marki mogły nawzajem wymieniać się technologią do woli. To dlatego chociażby Chrysler 300C występuje z jednostkami diesla produkcji Mercedesa, zaś Dodge Charger korzysta ze skrzyń automatycznych produkcji niemieckiej. Chrysler Crossfire z kolei, to właściwie Mercedes SLK, na którego nałożono jedynie nadwozie projektowane i szyte w Ameryce. Jedni określają takie mariaże i efekty pracy kundlami, bowiem w ramach kilku marek otrzymujemy jeden model ze zmienionym znaczkiem i kształtem reflektorów. Jednak dla Chrysler’a, tonącego w długach i osaczonego z każdej strony na rodzimym rynku, otworzyły się nowe możliwości. Chrysler nie miał zamiaru tanio oddać skóry, dlatego w myśl słów A. Senny, postanowił skorzystać z okazji.

“If you no longer go for a gap that exists, you are no longer a racing driver.” – Ayrton Senna, 3 listopada 1990 r.

Ameryce zawsze brakowało jednego. Sportowego super samochodu z centralnie umieszczonym silnikiem. Co prawda istniały na rynku konstrukcje pokroju Pontiac’a Fiero, lecz ten wóz cierpiał na spore niedostatki mocy. Sto czterdzieści koni mechanicznych jak na wóz sportowy nie robi na nikim wrażenia. Dlatego Chrysler postanowił, że zadziwią świat. Ich marzeniem było wypuszczenie niezbitego dowodu na to, że Ameryka wciąż jest Wielka. Ironiczne, szczególnie gdy zdamy sobie sprawę, że Ameryka miała zbudować swój sztandar z niemieckiej stali. Jak wiecie z powyższego akapitu, ówcześnie Chrysler skumał się z Mercedesem, więc jedynie formalnością będzie, jeśli zaznaczę, iż plan zakładał wykorzystanie rozwiązań właśnie Mercedesa. W zasadzie to nawet nie samego Mercedesa, a ich pancernej dywizji AMG. To tam zgłosili się Jankesi, którzy postanowili nie przebierać w środkach. Dolne półki nie leżały w ich zakresie zainteresowań. Oni szukali czegoś wyjątkowego i na poziomie. Czegoś z dwunastoma cylindrami i napisem Liga Królewska.

Nie do wiary, jak miłośnicy Konstytucji i demokracji, często zrzucanej w formie ładunków pirotechnicznych z samolotów, pragnęli czegoś królewskiego. Niemniej jednak, ich wybór był jak najbardziej trafny. Jednostka V12 produkcji AMG o pojemności 6,0 l. Nawet liczby za nią stojące, sprawiają wrażenie dostojnych i starannie wyselekcjonowanych. Żeby tego było mało, to sportowa odmiana, używana między innymi przez Pagani przy produkcji swojej Zondy. Nie znam nikogo, kto wysiadając z Zondy mógłby stwierdzić „O nie, ten wóz to całkowita klapa. Na dole kompletnie brakuje mu momentu, zaś w wysokich partiach obrotów jest jakiś taki niemrawy i flegmatyczny.” Amerykanie jednak, najwyraźniej w ten sposób musieli pomyśleć. Nie widzę bowiem innego powodu, dla którego mieliby decydować się na uturbienie silnika AMG. Jankesi jednak, zdecydowali się zamontować doładowanie czterema turbosprężarkami, co w efekcie przyniosło 850 KM i 850 Nm momentu obrotowego. Całość kierowana rzecz jasna wyłącznie na tylną oś. Istne szaleństwo.

Chrysler

Czegoś z dwunastoma cylindrami i napisem Liga Królewska.

Pragnę jedynie przypomnieć, że cała sytuacja miała miejsce w 2004 roku. To wtedy Chrysler ME Four Twelve Concept został zaprezentowany na targach Detroit Auto Show. I jeśli tylko pamiętacie początek XXI w., to nie muszę Wam tłumaczyć, czym 850 KM ówcześnie było. Pierwsza liga. Niepobijalny i niepodważalny dowód na to, że Ameryka jest Wielka. No, z małą pomocą sojuszników z Zachodniej Europy. W każdym razie, wrażenie robiła nie tylko moc. Osiągi Chrysler’a przedstawiały się w zasadzie w jednym zdaniu. Poniżej trzech sekund, ponad czterysta kilometrów na godzinę. Dokładnie, 2,9 sekundy oraz 401 km/h. Ponadto, nie tylko przyspieszenie na prostej miało być kosmiczne. Chrysler ME Four Twelve Concept ważył jedyne 1300 kg. Tak wysoka moc przy tak ultra niskiej masie, pozwoliłaby mu wić się po zakrętach niczym żmija zygzakowata pośród kamieni. To mogła być mała wyścigówka.

Chrysler

Ochłońmy jednak odrobinę i spójrzmy na niego obiektywnie. Chrysler ME Four Twelve to amerykański wóz. Więc brakuje mu lekkiego, włoskiego stylu, czy brytyjskiej dostojności. Konkursu piękności raczej by nie wygrał, lecz nie o to tu chodziło. Ameryka uwielbia prężyć muskuły i popisywać się swoimi bicepsami. I taki też był Chrysler. Pokaz siły i mięśni z doczepionymi kołami, fotelami i klimatyzacją. Amerykanie nie silili się nawet nazwać go jakoś kozacko. Po Mustangu, Cobrze i Viperz’e można byłoby po nich oczekiwać o wiele więcej. Chrysler jednak zdecydował się na nazwę ME Four-Twelve. ME odnosi się do „Mid Engine”, Four-Twelve z kolei, to określenie dla silnika z czterema turbinami i dwunastoma cylindrami. Cholernie niemieckie podejście. Mamy maszynę, która charakteryzuje się centralnie umieszczonym silnikiem V12 z 4 turbinami. No to tak ją nazwijmy, John. Chrysler z Umieszczonym Centralnie Poczwórnie Uturbionym Silnikiem Dwunastocylindrowym. Widzisz? Mówiłem ci, że to proste!

Chrysler z Umieszczonym Centralnie Poczwórnie Uturbionym Silnikiem Dwunastocylindrowym. Widzisz? Mówiłem ci, że to proste!

Bez względu jednak, na jego godną poczucia humoru Niemców nazwę, niemieckie korzenie i serce, jedno nie ulega wątpliwości. Chrysler z Umieszczonym Centralnie Poczwórnie Uturbionym Silnikiem Dwunastocylindrowym to prawdziwy hiper samochód z USA. Swego czasu, byłby najszybszym drogowym samochodem na świecie. I ten fakt był powodem, przez który finalnie nie trafił do produkcji. Wiem, że może wydawać się to dla Was niezrozumiałe. Przecież Jankesi projektowali go właśnie z myślą stworzenia czegoś The Best. Dlatego, jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o politykę. Otóż, ówcześnie Mercedes produkował swój własny hiper samochód o nazwie SLR McLaren. Czujecie już blues’a prawda? Gdyby Amerykanie wyjechali na drogi swoim ME Four-Twelve, to Chrysler, a nie Gwiazda Mercedesa, stałby się najszybszym drogowym autem świata. A na taką zniewagę, Niemcy nie mogli sobie pozwolić. Mszcząc się zatem za lata 40-te ubiegłego wieku, Mercedes, który rządził wtedy Chrysler’em, powiedział jasne, dosadne i ostateczne NEIN, NEIN, NEIN…

Dlaczego powinien powstać?

Na tak postawione pytanie, odpowiemy również, w formie pytania. Zadajcie je sobie sami. Ile znacie hiper samochodów z USA, z początku XXI w.?

No właśnie…

Prowadził Grzegorz Chęciński,
tuningował Mateusz Kania.

Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.

Źródło zdjęć: Wheelsage
Garaż Chrysler’a

3 Comments

  1. „Nie znam nikogo kto wysiadając z Zondy…”
    Podejrzewam że to zdanie mogłoby kończyć się w tym miejscu. Nie wiem po co tak podkręca tekst, jakby to nie niesie za sobą żadnej merytoryki, a może zabrzmieć głupio.

    • Ma podkreślić tę część i zwrócić szczególną uwagę odbiorcy 🙂 I działa! W końcu zwróciłeś na ten element uwagę, czyż nie? 🙂

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Dużo nowości, wystarczy wybrać.