Ford Mondeo ST220

Ford Mondeo ST220 2000-2003 | Gdzie kryje się jego charakter?

Ford Mondeo ST220 powstał, aby do nudnego świata cywilnych sedanów wnieść odrobinę emocji oraz charakteru, które znajdują się tam, gdzie nikt ich nie szuka!

Pamiętacie lata 80-te XXw.? Bez względu na to czy kojarzycie je ze swojej młodości czy też wyłącznie z opowieści, z całą pewnością wiecie, że był to szalony okres rajdów oraz wyścigów. Motosport miał się świetnie, dlatego niemal codziennie pojawiały się wyjątkowe, unikatowe konstrukcje w formie tak zwanych aut homologacyjnych. Przepisy związane z uczestnictwem poszczególnych modeli w zawodach, czy to DTM, WRC czy niemal każdej ligi wyścigowej sprawiały, że producenci musieli sprzedawać wóz którym chcą się ścigać, klientowi cywilnemu. A to oznaczało, że pod karoserią niepozornych hatchback’ów i sedan’ów, można było znaleźć prawdziwe potwory. Żywcem wyciągnięcie z odcinków specjalnych rajdówki, bądź maszyny stricte wyścigowe, które przez pomyłkę otrzymały homologację drogową.

Ford Mondeo ST220

Lata 90-te pamięta zapewne większa część z Was. To właśnie wtedy, w drastycznym tempie wzrastała liczba różnego rodzaju lig wyścigowych. Co za tym idzie, to własnie lata 90-te przyniosły motoryzacji najwięcej homologation specials, wyrwanych wprost z torów wyścigowych i wstawionych do salonów. Niesamowitym musi być uczucie, jakie towarzyszyło klientom, którzy oglądali rajd Monte Carlo lub wyścigi ligi DTM, w których jeździły niemal identyczne wozy, co te stojące u nich w garażach. Niemniej jednak, z każdym rokiem i każdą następną regulacją prawną, samochody wyścigowe czy rajdowe, przestawały już tak mocno nawiązywać do swoich wersji homologacyjnych. To, co można było spotkać na drodze, zaczęło nijak się mieć w stosunku do tego, co można było zaobserwować na zawodach. Transformersy. Tylko niechcący przypominające swoje drogowe wersje, które główny nacisk kładły na aerodynamikę i wszystkie inne, nudne zagadnienia z zakresu mechaniki płynów. Niestety przez taki obrót zdarzeń, zainteresowanie rajdami czy wyścigami stopniowo zaczęło spadać.


Czas wielkich zmian.

Wciąż jednak istniała na świecie grupa ludzi, całkiem pokaźna liczebnie swoją drogą, która nie zapomniała tego cudownego uczucia szaleństwa, kojarzonego z latami 80-tymi i 90-tymi. Być może były to ich lata młodości, a być może wtedy dopiero dojrzewali. W każdym razie, z całego serca pragnęli poczuć klimat tamtych czasów we własnych samochodach. Producenci na szczęście zauważali tego typu nastroje i potrzeby, a gdzie istnieje popyt, tam natychmiast pojawia się także i podaż. Dlatego właśnie, poczęły powstawać projekty takie jak choćby Ford Mondeo ST220.

Ford Mondeo ST220

Ogólnie rzecz biorąc, Mondeo jest następcą Sierry. Technicznie jednak, to dwie zupełnie inne konstrukcje. Ford Sierra mógł pochwalić się napędem na tylną oś, bądź też na wszystkie cztery łapy. Żeby tego było mało, Ford oferował również specjalną odmianę Sierra RS Cosworth, właśnie jako homologation special. Te czynniki jasno dawały do zrozumienia, że kupując Sierrę, bez względu na jej wariant silnikowy czy napędowy, zawsze otrzymujemy przynajmniej odrobinkę DNA prawdziwej rajdówki. Z kolei jeśli mowa o Mondeo, do niego wkradła się nowoczesność i księgowi. Próżno szukać wersji z napędem na tylną oś, króluje za to budżetowy napęd na przód. Forda Mondeo pierwszej generacji ratuje chociaż fakt, że brał on udział w wyścigach samochodów turystycznych pod nazwą British Touring Car Championship, czy też Swedish Touring Car Championship. Namiastka szaleństwa na szczęście pozostała.

Ford Mondeo ST220

(…) gdzie istnieje popyt, tam natychmiast pojawia się także i podaż.

W 2000 roku pojawiła się jednak druga generacja Mondeo. Tym razem klienci nie mieli żadnych złudzeń. Mondeo Mk2 nie ma absolutnie żadnych powiązań z motosportem, nie jeździ także w żadnych zawodach czy wyścigach. O rajdach nawet nie wspominając. Teraz Ford chwali się i ogłasza wszem i wobec, że nowe Mondeo zostało przygotowane w stylu New Edge Design. Problem tylko polega na tym, że od tamtego czasu minęło ponad 20 lat. A zatem nowa krawędź dizajnerska zatraciła swoją ostrość i blask. Całe szczęście, że producent choć raz skinął głową w stronę swoich miłośników. Nie zapomniał o nich tak do reszty, pamiętając o swoim sportowym dorobku i rajdowej historii marki. Dlatego dział Sport Technologies dostał wyraźny rozkaz, który wykonał z wielką przyjemnością. Powstał Ford Mondeo ST220.


Chodź wnusiu, dziadek opowie ci, jak się za jego czasów robiło auta z charakterem.

Samo logo ST nie jest niczym nowym w gamie Forda. Pojawiło się ono już w poprzedniku, zaś Ford Mondeo ST220 to jego kolejne wcielenie. Jednakże, co bardzo istotne, osiągnięto w nim bardzo trafny kompromis pomiędzy slipperem, a pretensjonalnym krzykiem. Wprawne oko w mig dostrzeże, że to nie jest pierwszy lepszy Mondziak. Z drugiej jednak strony, Ford Mondeo ST220 nie krzyczy jak półgłówek. Ford nie zdecydował się na dres wydarty Siarze, żywcem z planu filmowego Killer’a. Za to, właściciele otrzymali gustowne połączenie elegancji, okraszonej nutką sportowego szyku. Po czym zatem rozpoznać, że to nie zwykła wersja cywilna? Spójrzcie tylko na zderzaki czy progi. Ich kształt sprawia teraz wrażenie masywnej podstawy, na której opiera się cały ciężar auta. Koła właściwie nie są potrzebne i pomimo rozmiaru 18 cali zdają się niknąć w obliczu muskularności nadwozia. Z tyłu udało się wkomponować podwójny wydech, który zwyczajnie dopełnia efektu wow.

Ford Mondeo ST220

Na szczęście producent nie zapomniał o wnętrzu. Ford Mondeo ST220 przywita Was porządnymi fotelami Recaro, które korcą niesamowicie. Gdy jednak zakończycie zabawy w zakrętach i utkniecie w korku, zamiast grzebać w smartfonie przyjrzyjcie się desce rozdzielczej i reszcie kokpitu. Wprawne oko dostrzeże tu i ówdzie różnego rodzaju sportowe akcenty. Nie są na tyle nachalne, aby odwracać wzrok od tego, co dzieje się przed Wami. Jednocześnie, ożywiają wnętrze klasycznego Mondeo, przypominając kierowcy, że nie siedzi w zwykłym tatusiowozie.

Ford Mondeo ST220

(…) różnego rodzaju sportowe akcenty nie są na tyle nachalne, aby odwracać wzrok od tego, co dzieje się przed Wami. Jednocześnie, ożywiają wnętrze klasycznego Mondeo, przypominając kierowcy, że nie siedzi w zwykłym tatusiowozie.

Gdy nacieszymy już nasze oczy różnego rodzaju dokładkami i smaczkami stylizacyjnymi, możemy przejść do łechtania pozostałych zmysłów. Często mówi się, że zaraz po wzroku, u człowieka najbardziej rozwiniętym zmysłem jest słuch. Ford Mondeo ST220 z pewnością nie da mu odpocząć i błogo się odprężyć. Wasze uszy będą miały masę roboty, gdyż pod pokrywą silnika pracuje jednostka V6, która dopiero co skończyła specjalny trening w dziale Sport Technologies. Poprzednia generacja Mondziaka oznaczona była logo ST200. Silnik w tamtej generacji miał 2,5 litra, lecz wygląda na to, że chłopakom z ST to nie wystarczyło. ST220 otrzymał zatem jednostkę 3.0 l, która osiąga 226 KM oraz 280 Nm momentu obrotowego. I przyznaję bez bicia, same liczby nie robią szczególnie piorunującego wrażenia. Jednak, jest małe „ale”.

Ford Mondeo ST220

Tym „ale” jest dwudziestocztero zaworowa głowica. Innymi słowy, każdy cylinder, otrzymał swoje cztery, osobiste zawory, dzięki którym teraz może oddychać pełną panewką. Piersią, oczywiście miałem na myśli. W każdym razie, przy spokojnej jeździe, mamy wystarczająco dużo momentu, aby bez trudu sunąć w ciszy i spokoju. Za to, gdy zdecydujemy się na podróż w górne partie obrotowe, Ford Mondeo ST220 nas nie zawiedzie. Moc 226 koni mechanicznych wespół z przepiękną ścieżką dźwiękową sprawią, że odczucia będą porównywalne do wgryzania się w soczysty, mięsisty kawał wołowiny. Całej tej zabawie przeszkadza odrobinę fakt, który wciąż mam z tyłu głowy. I Wy pewnie także go macie. Chodzi o napęd na przednią ośkę, który nie oszukujmy się, nie brzmi zbyt emocjonująco. Aczkolwiek muszę przyznać, że Ford jest mistrzem w ustawianiu zawieszeń. Dlatego w przypadku ST220, przednionapędowości właściwie nie czuć w ogóle.

Ford Mondeo ST220

(…) każdy cylinder, otrzymał swoje cztery, osobiste zawory, dzięki którym teraz może oddychać pełną panewką.

Dla wielu z Was, właśnie w tym tkwi sekret tego wozu. Ford Mondeo ST220 jest maszyną, która z jednej strony potrafi wypełnić absolutnie wszystkie obowiązki klasycznego przedstawiciela klasy średniej. Przewieziecie w nim meble, podrzucicie dzieciaki do szkoły, zrobicie zakupy żonie, a gdy przyjdzie pojechać z kumplami na weekend na ryby, krata browarów do bagażnika również się zmieści. Krata na głowę, oczywiście. Z drugiej strony, gdy akurat nie korzystacie z jego praktyczności i uniwersalności, potrafi dać Wam niesamowitą frajdę z jazdy. Nie jest może tak figlarny jak małe Focusy czy tym bardziej Fiesty. Niemniej jednak, każda zmiana i modyfikacja dokonana przez Forda względem wersji cywilnych sprawia, że jako całość nabiera wyjątkowego klimatu. Po prostu chce się nim jeździć. Jednak jego prawdziwy charakter kryje się tam, gdzie nikt z Was się tego nie spodziewa.


Gdzie w takim razie?

Od razu na wstępie możemy Wam zdradzić, że sprawa kręci się w okół silnika. Ale nie chodzi o jego parametry czy unikalną konstrukcję. Cały wic polega na tym, że ów jednostka ma bardzo ciekawą historię, która zaczyna się od Mazdy. Japoński producent swego czasu stworzył V6-tkę o kodowej nazwie KL, która została pożyczona przez Porsche. Na bazie tej jednostki, Niemcy mieli zamiar stworzyć swoją własną V6-tkę, lecz ostatecznie skręcili w stronę V8. Niedokończony projekt powędrował do Forda, który z kolei zlecił Cosworth’owi opracowanie głowicy.

Sama podróż z Japonii do Niemiec, a następnie do Wielkiej Brytanii nadaje mu charakteru. Jednak to jeszcze nie koniec. Otóż, oryginalnie silnik KL miał pojemność 2,5 l, która została rozwiercona do wartości 3,0 l. Następnie, po raz kolejny powędrował do Cosworth’a, jednak tym razem już nie na zlecenie Forda. Tak się złożyło, że Aston Martin potrzebował jednostki V12. Domyślacie się do czego piję prawda? Chłopaki z Cosworth’a dostali zlecenie na złożenie z dwóch silników V6 o pojemności 2967 cm3, jednej V12-tki, która finalnie mogła pochwalić się pojemnością 5935 cm3. Dla tych, którzy jeszcze nie zdążyli się połapać, mowa oczywiście o jednostce napędzającej DB7 czy DB9. Tak więc, można powiedzieć, że Aston Martin ma jednostkę z prostego sedana, jakim jest Ford Mondeo ST220, który ma jedyne 226 KM. Ford z kolei, stworzył tę jednostkę z silnika 2.5 V6 pochodzącego z Mazdy Xedos 9. Tam miała zaledwie 164 KM.

Można powiedzieć, że Aston Martin ma silnik z prostego sedana Forda, który z kolei ma jednostkę z Mazdy Xedos 9. Już widzę, jak ceny Xedosów szybują w górę.

Owszem, zarówno oryginalna jednostka 2,5 V6, jak i jej zmodyfikowany krewny 3.0 V6, nie mają może za wiele mocy. Ale ten silnik został zaprojektowany i zbudowany przez japońskich inżynierów. Więc jest po prostu niezawodny. Następnie dłubało przy nim samo Porsche, a to nadało mu sportowego charakteru. Jednak to nie koniec, bowiem Cosworth również dorzucił swoje trzy grosze, tak aby stał się energiczny i pełen wigoru. Dział Sport Technologies ponownie go oszlifował, tak aby pasował do Mondeo ST220. A na dodatek, jeżeli to wciąż nie wystarcza malkontentom, jednostka była tak fantastyczna, że sam Aston Martin zdecydował się zbudować na jej bazie swoje słynne V12. V12, które brzmi tak fenomenalnie i montowane jest wyłącznie w modelach, w których płynie błękitna, szlachetna krew. A to wszystko z silnika, który powstał na potrzeby „jakiegoś” Eunos’a. A Ty, co tam masz pod maską? Pewnie jakieś cztery cylindry z respiratorem?

Prowadził Grzegorz Chęciński,
tuningował Mateusz Kania.
Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.

Źródło zdjęć: WheelsageNetcarshow
Garaż Ford’a

7 Comments

  1. Skoro wspomniałeś o Focusie i Fieście to może czas zrobic artykuł o jednym z nich. Może nawet z tych samych lat. Czekam na Focusa RS z innej perspektywy 😀

  2. Pff 4 cylindry z respiratorem? Nic z tych rzeczy! Dwa razy tyle minimum 🙂

    Atmosferyczne (żadne tam burbanie, czy inne skompresowanie), szlachetne (bo Lexus), pięknie brzmiące osiem japońskich cylindrów w układzie V!

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Dużo nowości, wystarczy wybrać.