Ford Mustang

Ford Mustang Mk5. Amerykańska Utopia.

Śmiem twierdzić, że Ford Mustang z V6-tką i automatem jest o wiele bliższy amerykańskiej codzienności, niż wersja z V8-ką i manualem.

W lipcu 1968 roku pewien amerykański etolog wpadł na pomysł przeprowadzenia pewnego doświadczenia. Otóż umyślił on sobie, że stworzy sztuczną populację myszy, składającą się początkowo z czterech rozmnażających się par. Ów zwierzątka umieszczone zostały w tak zwanym idealnym środowisku do życia. Myszy otrzymały całkowicie nieograniczony dostęp do pożywienia oraz wody pitnej. Ponadto, naukowiec zapewnił im również materiał do budowy gniazd, oraz usunął wszelkiego rodzaju drapieżniki mogące stanowić naturalne zagrożenie dla populacji gryzoni. Żeby tego było mało, regularnie badał myszki, zapewniając im opiekę medyczną na najwyższym poziomie. To z kolei miało rozwiązać problem chorób zakaźnych, którymi zwierzęta mogły nawzajem się pozarażać.

Ford Mustang

Jedynym ograniczeniem była klatka w kształcie prostopadłościanu, o wymiarach 2,7 na 2,7 metra i wysokości 1,4 metra. Teoretycznie mogła ona pomieścić ponad 3800 osobników. Jak zatem szybko można zauważyć, życie gryzoni stało się swego rodzaju mysią utopią. Tak jak z resztą później nazwano eksperyment Johna B. Calhouna. Mysia utopia. Trwał on 1588 dni, zaś jego przebieg do dziś inspiruje zarówno artystów, jak i wszelkiego rodzaju socjologów czy ekonomistów. Całość eksperymentu podzielono na cztery główne fazy. Pierwszą był okres przystosowania się, drugą okres gwałtownego rozwoju, trzecią nazwano okresem stagnacji, czwartą zaś okresem wymierania. Pokrótce, wyglądały one w następujący sposób.

(…) życie gryzoni stało się swego rodzaju mysią utopią

Pierwsza z nich trwała do 104 dnia. W tym czasie urodziły się pierwsze myszy nowego pokolenia, dokonane zostały naturalne podziały terytorium klatki i powstały pierwsze gniazda. Druga faza trwała od 105 do 314 dnia. W tej fazie, futrzaki zaczęły dublować swoją populację co każde 55 dni. Osobniki silniejsze posiadały o wiele więcej potomstwa, od tych uznanych za słabsze, a zatem cała kolonia myszy, z genetycznego punktu widzenia, wzmacniała się. Następnie przyszła pora na trzecią fazę, fazę stagnacji. Trwała ona od 315 do 559 dnia. Początkowo składała się z 620 zwierzaków, zaś tempo przyrostu naturalnego nieco zmalało. Populacja zaczęła dublować się co 145 dni, lecz co ciekawe, dorosłych osobników dosięgnął szereg negatywnych zmian.

Okazało się bowiem, że samce zatraciły naturalne instynkty pozwalające im bronić własne terytorium. Samice zaś, zaczęły wykazywać zachowania agresywne, jednocześnie odrzucając potomstwo. Zanikać zatem zaczął ich instynkt macierzyński. W szczytowym momencie populacja myszy osiągnęła 2200 osobników, lecz co równie ciekawe, stale zamieszkiwały one jedynie jedną piątą boksów. 560 dnia, eksperyment wszedł w ostatnią, czwartą fazę. Populacja zaczęła zmniejszać się aż do dnia 1588, kiedy to na łono Abrahama odszedł ostatni futrzak. Pod koniec eksperymentu, myszy całkowicie przestały się rozmnażać. Sześćsetnego dnia urodziło się ostatnie żywe zwierzę. Dorosłe, żyjące osobniki, zatraciły wszelkie zachowania społeczne takie jak obrona własnego terytorium. Ich życie opierało się wyłącznie o zaspokajanie podstawowych potrzeb naturalnych i czyszczenie futra.

Ford Mustang

Amerykańskie myszy.

Z całego tego eksperymentu płynie jednocześnie interesująca jak i złowroga puenta. Okazuje się bowiem, że wytworzenie idealnych warunków egzystencjalnych, diametralnie zmniejszyło naturalną umieralność. To z kolei, przy ograniczonej przestrzeni życiowej, doprowadziło do nadmiernego zagęszczenia populacji. Wszystkie role społeczne wśród zwierząt były niejako obsadzone, zatem dla młodych osobników brakowało miejsca. Nastąpiła zatem zaciekła walka o pozycję, która w efekcie przyniosła upadek normalnej i naturalnej organizacji społecznej. Co więcej, ponadnormatywna częstotliwość spotkań z innymi osobnikami doprowadziła do zachowań aspołecznych.

Przedwcześnie porzucane młode, wychowujące się w zaburzonych warunkach naturalnych, zaczęły wykazywać cechy autystyczne. W głównej mierze przejawiało się to całkowitym zanikiem zdolności prokreacyjnych i wychowawczych. John B. Calhoun pisząc wnioski, odniósł się do sformułowania śmierci śmierci cielesnej. Termin tak zwanej śmierci do kwadratu, swoją drogą pochodzący z tytułu jego pracy naukowej, dowodzi śmierci organizacji społecznej. To z kolei wprost prowadzi do śmierci duchowej poszczególnych osobników, a tym samym przywodzi na myśl dzisiejsze społeczeństwa, zwłaszcza te, żyjące kulturą zachodu.  

Ford Mustang

Termin tak zwanej śmierci do kwadratu, dowodzi śmierci organizacji społecznej.

Całość mojego powyższego wywodu nie znalazła się tutaj bezpodstawnie. Zapewne nie będę pierwszym, z którego ust usłyszeliście o samym Calhoun’ie i jego mysiej utopii. Wiele osób stara się przełożyć ów przebieg eksperymentu na dzisiejszy, XXI wiek. W szczególności na tereny Europy Zachodniej oraz Stany Zjednoczone. Zamknięte granice państw czy tworów zrzeszających grupy Państw, takie jak Unia Europejska, to właśnie takie klatki. Brak naturalnych drapieżników, czyhających na nas na każdym kroku, w zasadzie nieograniczony dostęp do pożywienia, dach nad głową. Nie przypomina Wam to czegoś? Jeszcze kilkaset lat temu, o godzinie dziewiętnastej prawdopodobnie oprawiałbym upolowaną zwierzynę przy ognisku. Obok siedziałby mój zaprzyjaźniony myśliwy, a w domach czekałyby nasze żony, karmiące nasze dzieci. Dziś?

Ford Mustang

Dziś leżę wygodnie w hamaku i piszę felieton. Jest mi ciepło, mam pełny brzuch i o ile mi wiadomo, w promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie żyje żadna istota, która pragnęłaby mnie skonsumować. Wy sami przecież, macie podobnie. Nie ma się co oszukiwać. Siedzicie właśnie w pracy, popijając kawę i udając przed szefem, że pracujecie. Ewentualnie jesteście na zajęciach, słuchając jakiegoś marudy, który stara się przekazać Wam, jak liczyć całki. Albo pochodne. Albo z czego składa się mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu. Dookoła Was siedzi mnóstwo dziewcząt lub chłopców. Młodych, silnych i zdrowych. A Wy czytacie wypociny jakiegoś randomowego gościa na ekranie swojego smartfona lub komputera. Czemu?

Ford Mustang

Smakuje kawka?

Otóż, niektórzy twierdzą, że powodem jest czwarta faza z eksperymentu Calhoun’a. A właściwie fakt, iż nasze społeczeństwo właśnie się w niej znajduje. W porównaniu do ludów Afryki, Azji czy Ameryki Południowej, tutaj, w świecie Zachodu, mamy sporo szczęścia. Nie musimy walczyć o dzień jutrzejszy, zaś od niemal osiemdziesięciu lat nie zaznaliśmy żadnych poważniejszych wojen. Żyjemy w naprawdę cudownych czasach, choć globalnie i społecznie może nas to zaprowadzić do zguby. Niemniej jednak, cenimy sobie komfort i wygodę, ciepłe kapcie i kubek gorącego kakao w chłodny, jesienny wieczór.

Ford Mustang

Hej, John, patrz jaki wóz sobie sprawiłem. Sportowy!

Amerykanie cenią je sobie jeszcze bardziej, szczególnie wyżej wspomniany komfort i wygodę. Nawet sport musi być dla nich wygodny. A to prowadzi mnie prosto do marzenia mojej dziewczyny, które kilka miesięcy temu udało jej się spełnić. Czarny Ford Mustang z wolnossącą, czterolitrową V6-tką, automatyczną skrzynią biegów i jasną, mięciutką, skórzaną tapicerką. W porządku, skórzana tapicerka nie widniała na liście jej marzeń, ale nie można mieć wszystkiego, prawda? W każdym razie, kwintesencja amerykańskiego podejścia do tworzenia samochodów. I zanim rzucicie we mnie jajami, pomidorami czy co tam akurat pod rękę Wam się nawinie, pozwólcie że Wam to wytłumaczę.

Ford Mustang

Otóż my tutaj w Europie kojarzymy Amerykanów z wielkimi V8. Jednak V8 w USA to również swego rodzaju prestiż, do którego się dąży. Za to jednostki V6, są tam tak popularne, jak nasze poczciwe R4. Dlatego śmiem twierdzić, że Ford Mustang z V6-tką i automatem jest o wiele bliższy amerykańskiej codzienności. Za jego pośrednictwem można bowiem poczuć się jak taki normalny, przeciętny John Smith. I co można mówić o Amerykanach, to można, ale jedno trzeba im przyznać. Są niesamowicie wyluzowani.

Ford Mustang

Zgadza się, to wszystko są zdjęcia wersji GT z V8. Po prostu brakuje w sieci zdjęć wersji V6 z Pony Package, która wygląda niemal jak GT.

Zazwyczaj, gdy opisujemy jakiś wóz, przynajmniej staramy się podać część istotnych danych technicznych. Moc, moment, przyspieszenie, masa, napęd i tak dalej. W tym przypadku jednak, absolutnie nie ma takiej potrzeby. Po pierwsze nie chce mi się tego robić, ale to zrozumiecie za chwilę. Po drugie jednak, z jakiegoś powodu, tutaj w Europie, Ford Mustang postrzegany jest jako samochód sportowy. Całkowicie błędnie i niewłaściwie. Tytułowemu konikowi przypisać można wiele łatek. Jest ikoną motoryzacji z Ameryki, to raz. Stworzył swoją unikalną niszę Pony Cars, to dwa. Jest takim mniejszym muscle car’em, który w swoich najmocniejszych odmianach właściwie ma osiągi super samochodów. To trzy. Ale w oryginalnej, cywilnej wersji, nigdy nie był sportowym autem.

Ford Mustang

W założeniach, od zawsze miał być pojazdem osobowym, o zadziornej i sportowej stylistyce, jednak wciąż nadającym się do codziennej jazdy po ulicach. A kultury jazdy w Ameryce chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Z zasady, bo rzecz jasna zdarzają się wyjątki, podróż po Stanach odbywa się w spokoju, ciszy i komforcie. Próżno szukać szalejących, wyprzedzających kierowców, mrugających i zniecierpliwionych królów lewego pasa, czy szarżujących na każdym zakręcie piratów drogowych. Po pierwsze dlatego, że kary za takie przewinienia są niesłychanie wysokie, po drugie jednak, wynika to z ich kultury. Na którą pracowały całe pokolenia. Niegdyś w Ameryce także odnotowywany był dość wysoki odsetek, szczególnie młodych kierowców, szalejących po ulicach. Dziś jednak, wszyscy wolą jechać spokojnie i niespiesznie. Bo po prostu nie chce im się szybciej.

Ford Mustang

I gdzie się tak spieszysz?

Tytułowy Ford Mustang, właśnie z V6-tką, sprzęgnięty z leniwym i powolnym automatem, idealnie wpasowuje się w taki styl jazdy. Jest wyjątkowo sztywny i zwarty, co mnie bardzo zaskoczyło, lecz to przez opcjonalny Pony Package, który utwardza amory, sprężyny oraz przedni stabilizator. No i dodaje tylny. Tak, seryjny Ford Mustang V6 pozbawiony jest tylnego staba. Bo właściwie i po co miałby być weń wyposażony? W końcu tylna oś opiera się o sztywny most z drążkiem Panhard’a, który i tak nie nadaje się do szybkiego brania zakrętów. Dodatkowo, seryjne felgi 17-tki opakowane są w potężne balony, rodem z lat 60-tych. Miękkie, płaskie, pozbawione jakiegokolwiek trzymania w zakrętach fotele i leniwy pedał gazu jedynie potęgują wrażenie nie chcenia.

Ford Mustang

Niemniej jednak to taki wyjątkowy rodzaj przyjemnego lenistwa. Jedziecie sobie niespiesznie, cichutko mrucząc silnikiem. Jeśli chcecie ruszyć z miejsca, to spokojnie. Pedał gazu jest twardy i opiera się Waszemu ruchowi. Woli, gdy się go muska. A wtedy silnik pomału wkręca się na zawrotne 1200 obrotów. Po chwili spostrzegacie, że właśnie ruszyliście. Rozkręca się maksymalnie do 1500, po czym, absolutnie niewyczuwalnie, następuje zmiana biegu na kolejny. I znowu. I zanim się obejrzeliście, macie już 40-50 mil na liczniku, czyli jakieś 70-80 km/h. Skrzynia właśnie zapięła piąty, najwyższy bieg, czyli overdrive. Rozpoznaliście to po ledwie wyczuwalnym szarpnięciu. Macie teraz jakieś 1200-1400 obrotów na minutę, a komputer pokazuje Wam średnie spalanie na poziomie 8,5-9l na sto kilometrów. I choćby skały, wiadomo co robiły, pod żadnym pozorem nie chcecie jechać szybciej.

Ford Mustang

I choćby skały, wiadomo co robiły, pod żadnym pozorem nie chcecie jechać szybciej.

Moja dziewczyna tego kompletnie nie rozumie. Ford Mustang w jej oczach był marzeniem, sportowym autem, które niesłychanie jej się podobało. Właściwie podoba jej się do dziś. Ale jest takim samym szałaputem z ADHD jak ja. Cały wic jednak polega na tym, że ja się chyba zestarzałem. Nie chce mi się już spieszyć. Kiedy jedziemy gdzieś Nissanem 350Z, to ona upiera się żeby prowadzić. A ja z wielką radością oddaję jej stery. Twarde toto, niewygodne, do tego ciężko się wsiada. Tyfus, jak w mordę strzelił. Nie ma jak Ford Mustang. Gdy jedziemy koniem, to ona z kolei rzuca od niechcenia kluczyki. Chcesz się przejechać? No jasne, odpowiadam.

Bo i dlaczego miałbym odmówić? Zbyt wygodnie jest mi w tym miękkim, skórzanym fotelu, słuchając leniwej V6-tki, która kojąco mruczy spod maski. Po co miałbym się gdziekolwiek spieszyć, skoro wygląda na to, że Calhoun miał rację. Cywilizacyjnie jest nam zbyt dobrze, żeby chciało nam się starać. Rozumiem Amerykanów. Mają wygodne, sielskie życie. Więc po jakiego dzwona mieliby chcieć umrzeć w jakiejś płonącej puszce metalu, owiniętej w okół drzewa? A to, że za kilkaset lat nasza cywilizacja wymrze? Kogo to dziś obchodzi. I tak tego nie dożyjemy ani my, ani nasze dzieci. Dlatego po prostu wrzućcie na luz. Lean back and let’s go for a ride. But just, chill down, boy. Why so serious? Gdzie ty się spieszysz, stary? Daj na luz…

Ford Mustang

Prowadził Mateusz Kania.
Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.

Źródło zdjęć: Wheelsage
Garaż Ford’a

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Dużo nowości, wystarczy wybrać.