Mercedes 500E

Mercedes 500E. Wszystko co chciałeś wiedzieć, ale bałeś się zapytać.

Pierwszy Mercedes 500E o oznaczeniu W124 pojawił się na przełomie lat 80-tych oraz 90-tych. Przez wielu do dziś uznawany jest za najlepszą sportową limuzynę tamtych czasów.

Na początku jak zwykle, krótki rys historyczny oraz rzut oka na ówczesną sytuację w gamie niemieckiej marki. Mercedes W124 pojawił się na rynku w 1984 roku, jako drugie po modelu 190 auto, którego zadaniem była zmiana charakteru Mercedesa. Dotychczas gwiazda na masce kojarzyła się bowiem z solidnymi, porządnymi maszynami dla dojrzałych i rozsądnych ludzi. Niemniej jednak, ci sami ludzie, nie zwykli byli wykazywać się nadpobudliwością. Okazuje się bowiem, że z wiekiem opadamy z sił, a tym samym spieszymy się co raz mniej. A to właśnie tacy ludzie, starsi, ustatkowani i spokojniejsi, byli główną siłą napędową w kwestii klienteli Mercedesa. Jednym słowem, to były wozy dla starszych Panów z kapeluszami na głowie oraz wujkiem z Niemiec, przez którego niekiedy trzeba się sporo nachodzić. A jak wiadomo, w pewnym wieku, nadmierne obciążenie stawów, powoduje straszliwe bóle.

Dlatego też, dotychczasowe Mercedesy jeździły miękko, aksamitnie i niespiesznie. Niemcy jednak, pragnęli ten punkt widzenia zmienić. Model 190 zwany W201 oraz W124, który wtedy jeszcze nie dostał przydomka E-klasy, zerwały z dawnym stylem i przestarzałą technologią. Miały wprowadzić niemiecką markę na zupełnie nowe, dotąd nieodkryte lądy. Zarówno 190-tka jak i przyszła E-klasa, zostały zaprojektowane z myślą o młodszej i stanowczo bardziej żywiołowej grupie odbiorców. Klientów, których oprócz luksusu i wygody, interesuje także moc i prędkość. I o ile Mercedes 190 pojechał dowieść swojej wartości w wyścigach z serii DTM, o tyle W124 była, a jakże nowoczesną i zaawansowaną technologicznie, lecz wciąż grzeczną limuzyną. Niemcy pragnęli uwydatnić także i jej charakter. Problem jednak polegał na tym, że nie miał kto się tym zająć. Ich główne siły zaprzęgnięte zostały w opracowanie nowej S-klasy, a o współpracy z AMG nikt wtedy jeszcze nawet nie myślał.

Mercedes 500E

Jednym słowem, to były wozy dla starszych Panów z kapeluszami na głowie oraz wujkiem z Niemiec, przez którego niekiedy trzeba się sporo nachodzić.

Dziś trudno to sobie uświadomić, lecz w latach 80-tych Mercedes rzeczywiście nie współpracował jeszcze z AMG. Mercedes w zasadzie w ogóle nie bawił się w jakiekolwiek gałęzie motosportu na poważnie. Projektanci musieli znaleźć zatem inną drogę, która finalnie zaprowadziła ich pod drzwi Porsche. W tym miejscu należy powiedzieć, że inżynierowie Mercedesa mieli nieco szczęścia. Okazało się bowiem, że w ówczesnym momencie Porsche znajdowało się w nielichych tarapatach finansowych. A jak wiadomo, gdy głód w dupkę zajrzy, nikt nie wybrzydza i żaden pieniądz nie śmierdzi. Dlatego pełni entuzjazmu Niemcy, o ile w naturze występuje takie zjawisko, zajęli się przerobieniem W124 na wóz, który dostał jeden, wyraźny cel. Miał zostać niekwestionowanym królem autobahn’ów.

1990 – 1995 r. | W124 Spadaj na prawy pas, synku.

Pierwszy Mercedes 500E, będący dzieckiem wspólnych prac obu załóg, pojawił się w 1990 roku. Pod pokrywą silnika skrywał serce z Mercedes’a SL. Nie byle jakie serce swoją drogą, bowiem V8-ka miała dokładnie 4973 cm3 pojemności. Z niej z resztą, wywodzi się jego nazwa, 500E. Jednostka V8 osiągała 326 koni mechanicznych oraz 480 Nm momentu obrotowego. Te wartości pozwalały rozpędzić się gwieździe do setki w zaledwie 6,1 sekundy, jednocześnie przyspieszając nieprzerwanie aż do 250 km/h. Samo nadwozie zostało poszerzone o 56 mm, tak aby przed ścianą grodziową dało się upchnąć wielką V8-kę. Rzecz jasna, zmiana samego silnika to nie wszystko i Porsche doskonale o tym wiedziało. Samochód i jego konstrukcja jest jak naczynia powiązane. Tak drastyczna modyfikacja techniczna jak zmiana jednostki napędowej, ciągnie za sobą szereg innych modyfikacji, które po prostu są konieczne.

Dlatego na potrzeby udźwignięcia potężnego momentu obrotowego, Niemcy zamontowali zupełnie inny wał napędowy oraz tylny dyferencjał. Wydech także musiał być większy. A to razem sprawiło, że pod podłogą zrobiło się strasznie ciasno. Dlatego zrezygnowano z wymiaru praktycznego wewnątrz, na rzecz tego, co istotne w sportowej limuzynie. Tunel środkowy został zatem poszerzony, aby schludnie pomieścić cały bajzel, tym samym wykluczając możliwość przewiezienia piątej osoby na środku tylnej kanapy. Niewielu o tym wie, ale Mercedes 500E jest autem czteroosobowym, właśnie ze względu na ogromny tunel środkowy. Jednakże o tym opowiadaliśmy Wam już kiedyś w ramach innej historii pt.: „Mercedes 500E. Partner, o którym nikt nie pamięta”. Jeżeli jeszcze jej nie znacie, serdecznie zachęcamy do zapoznania się z nią, bowiem informacje w niej zawarte są kluczowe dla dalszego biegu niniejszej historii.

Mercedes 500E

Tunel środkowy został zatem poszerzony, aby schludnie pomieścić cały bajzel, tym samym wykluczając możliwość przewiezienia piątej osoby na środku tylnej kanapy.

Wracając zatem z tej przydługiej dygresji, Mercedes 500E okazał się prawdziwym kozakiem, szczególnie na autostradzie. Zwłaszcza, biorąc pod uwagę jego ówczesną konkurencję. BMW M5, które było głównym konkurentem Mercedesa, zdawało się być nie tylko słabsze ale i mniejsze. I nie mam tutaj na myśli wymiarów zewnętrznych. 315 bawarskich koni blednie przy 326 koniach ze Stuttgartu. (Aż dziw bierze, że Bawarka była w stanie w ogóle ruszyć z miejsca. ;)) Tym bardziej, że jej moc osiągana była z zaledwie sześciu cylindrów i 3,5 litra pojemności, podczas gdy Mercedes miał pięciolitrową V8-kę. Pod koniec roku 1993 Bawarczycy nadgonili straty. Mercedes 500E odrobinę osłabł do pułapu 320KM, zaś BMW M5 dostało nowe serducho 3,8 l o mocy 340KM. Niemniej jednak, wciąż była to rzędowa szóstka, która nie była w stanie doścignąć muskularnej V8-ki w kwestii momentu obrotowego. Tam wciąż ziała istna przepaść. 400 Nm w stosunku do 470 Nm Mercedesa nie pozostawiało żadnych złudzeń.

Z dziennikarskiego obowiązku warto wspomnieć, iż klienci zakochani w konstrukcjach z Monachium, mieli jeszcze do wyboru odmianę BMW 540i. W niej zaś, silnik V8 o pojemności czterech litrów, jednak o dychawicznej mocy 286 KM. Jedynym sposobem na wyprzedzenie Mercedesa było kupno Alpiny z silnikiem V8. B10 4.0 o mocy 315 lub B10 4.6 o mocy 340 koni. Problem jednak polegał na tym, że Alpiny to totalne egzotyki. Pierwsza z nich powstała w ilości 45 sztuk, druga zaś jedynie w 27 egzemplarzach. W przeciwieństwie do nich, Mercedes 500E wyjechał z fabryki w ilości 10 479 sztuk, co z całą pewnością ułatwiało zakup króla autostrad z gwiazdą na masce.

Mercedes 500E

(…) Mercedes 500E okazał się prawdziwym kozakiem, szczególnie na autostradzie.

Co prawda Mercedes 500E nie zawsze był Mercedesem 500E. I jakkolwiek głupio to nie zabrzmiało, wcale nie żartuję. Otóż, od 1993 r. model W124 oficjalnie przemianowany został na E-klasę. Zatem oznaczenie na pokrywie bagażnika również uległo zmianie. Zamiast 500E, od teraz widniało E500. Żeby tego było mało, w 1993 r. pojawiła się także mocniejsza wersja E-klasy, która pozwalała nakleić plakietkę E60 AMG na tylną klapę. A pod maską? Wersja E60 AMG otrzymała ten sam silnik V8 co Mercedes 500E czy też E500, o kodowej nazwie M119. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. W przypadku E60 został on rozwiercony do 6 litrów, a to bezpośrednio przełożyło się na przyrost mocy do wartości 381 KM.

Podobnie jednak jak Alpiny, to również był wyłącznie egzotyk. Niemal niespotykany, biały kruk. Zatem to Mercedes 500E, a później E500, był samcem Alfa, który zmienił postrzeganie aut Mercedesa. Od tamtego czasu, gdy we wstecznym lusterku pojawiała się gwiazdka na masce, mogliście zapomnieć o wyrazach politowania dla biednego staruszka, który zgubił się na autostradzie omyłkowo zmieniając pas na lewy. Od teraz, z muskularnych nadkoli i masywnego grilla, spod którego dobiegał bulgot wolnossącej V8-ki, płynął jasny przekaz. Spadaj na prawy pas, synku. Albo cię zepchnę.


1996 – 2003 r. | W210 Teraz rządzi AMG.

W 1996 r. świat ujrzała kolejna klasa E o kodowym oznaczeniu W210. Bardzo szybko ochrzczona została mianem „okular” i nie sposób się temu dziwić. Warto jednak dodać, że w 96 roku Mercedes formalnie był już dogadany z zewnętrzną firmą AMG, która wcześniej jedynie tuningowała Mercedesy dla klientów prywatnych. Od dziś zatem, wszystkie sportowe odmiany Meśków z elektryzującym skórę charakterem, wychodziły z zakładów AMG. I to one stały się niekwestionowanymi władcami autostrad. Gdzie zatem podział się Mercedes E500? Otóż, nigdzie. Nie było takiej wersji, choć było coś bardzo podobnego. Zanim jednak o niej, musimy cofnąć się do poprzednika, czyli W124.

Widzicie, poza odmianą 500E pojawiła się także wersja 400E. Bowiem tak właśnie zatytułowaną depeszę, Niemcy postanowili wysłać do Stanów Zjednoczonych. Tam miała za zadanie odpowiedzieć na zarzuty ze strony Japończyków, roszczących sobie prawa do tytułu króla luksusowych limuzyn, na mocy wydanego dekretu pod nazwą Lexus LS400. Co prawda Lexus był autem stanowczo większym, konkurującym raczej z S-klasą, lecz Mercedes w tym miejscu najadł się trochę strachu. Otóż, obecna na rynku generacja S-klasy przy LS400 wyglądała jakby żywcem wyciągnięto ją z babcinego kredensu. W zasadzie nawet w salonie powinna być sprzedawana z kurzem na desce rozdzielczej, żeby bardziej odpowiadać klimatowi. W związku z ostrym natarciem Japończyków, Niemcy postanowili postawić wszystko na jedną kartę i jak najszybciej wystawić do walki o tron samochodów luksusowych w Ameryce najnowszą S-klasę.

Mercedes 500E

(…) Bardzo szybko ochrzczona została mianem „okular” i nie sposób się temu dziwić.

To jednak oznaczało tylko jedno. Specjaliści z działu do spraw rozwoju nie byli w stanie się rozdwoić. S-klasa stała się sprawą najwyższej wagi, honoru marki, a zatem W124 musiał poczekać. A w zasadzie musiałby, bo jak wiecie, Mercedes dogadał się z Porsche. I chciał to teraz wykorzystać, piekąc dwie pieczenie na jednym ogniu. Otóż, Mercedes 500E nie był oferowany na rynku amerykańskim. Ówcześni Jankesi nie byli zainteresowani sportowymi limuzynami z Europy, a tamtejsi klienci na Mercedesa poszukiwali raczej kanapy, nie połykacza autostrad. Dlatego właśnie, zarząd Mercedesa dogadał się z Porsche, że skoro i tak składają dla nich model 500E na Europę z pięciolitrową V8-ką, to czemu nie mieliby także ogarnąć im wersji na Amerykę.

Tym razem z silnikiem odrobinę mniejszym, o charakterze o wiele bardziej pasującym do stereotypowego dziadkowozu. Silniki V8 w starej S-klasie były przestarzałe, a tym zagraniem mieli ochotę odebrać nieco klienteli Toyocie. W końcu LS400, a więc segment S-klasy, miał cztero litrową, nowoczesną V8-kę. Skoro zatem Mercedes byłby w stanie zaoferować nowoczesny, wyrafinowany, a przede wszystkim większy silnik w aucie pozycjonowanym klasę wyżej, bezsprzecznie dowiódłby swojej wartości, czyż nie? Nie wchodząc jednak w niuanse dyplomacji międzynarodowej, wracamy do technicznej strony Mercedesa 400E. Była w niej montowana słabsza odmiana silnika M119, czyli malutka 4,2 litrowa V8-ka o mocy 279 KM. Taka odmiana pojawiła się również w Europie i w 1993 r. otrzymała oznaczenie E420. Niekiedy tęsknię za czasami, w których nazwa spójnie korespondowała do pojemności silnika.

Mercedes 500E

Mercedes 500E nie był oferowany na rynku amerykańskim.

Wracając jednak z kolejnej, absolutnie zbędnej tym razem dygresji, ta wersja także została przygotowana przez Porsche. W przeciwieństwie jednak do swego większego brata 500E, niczym szczególnym się nie wyróżniała. Mercedes 500E, jak zapewne pamiętacie, miał szersze nadwozie od cywilnych W124. Był także niżej posadzony, a te zmiany proporcji nadawały mu bardziej zadziornego, sportowego charakteru. Mercedes 400E z kolei, był właściwie jak każda inna klasa E, z tym że na tylnej klapie można było dokleić inny zestaw literek i cyferek. Prawda jest jednak taka, że mało kto zawracał sobie nią głowę.

Aczkolwiek nie w przypadku nowej generacji W210. Mercedes 500E, czy tam E500, odszedł przecież do lamusa. W jego miejsca wskoczyły modele AMG, a zatem Niemcy postanowili kontynuować linię E420. W201 E420 ma ten sam silnik V8 M119 o mocy 279 KM. I miał go niezmiennie aż do 1998 roku, kiedy to V8-ka o pojemności 4,2 litra zmieniona została na jednostkę M113 o pojemności 4,3 litra oraz identycznej mocy 279 koni. Nie mam bladego pojęcia dlaczego moc nie uległa poprawie, choć na osłodę mogę powiedzieć, że Mercedes postanowił oferować swoją odmianę W201 E430 w wersji 4×4 kodowo zwanej 4MATIC.


2003 – 2009 r. | W211 Prestiż i komfort.

W 2003 roku do produkcji weszła kolejna generacja E-klasy zwana W211. Tym razem, Niemcy postanowili pozbyć się odmiany E430, w jej miejsce zaś, wprowadzić na rynek wariant E350. Cyferki na klapie nie przypadkowo były mniejsze. Ucięto bowiem dwa cylindry z ośmiu, pozostawiając ich sześć. Na szczęście nie odbiło się to aż tak negatywnie na mocy. E350 było słabsze o jedyne 7 koni, oferując 272 KM, a co jeszcze ważniejsze, Mercedes nie zapomniał o miłośnikach widlastych ósemek. Specjalnie dla osób, które szczególnie umiłowały sobie charakterystyczną pracę jednostek V8, a jednocześnie od czasu do czasu lubią się popisać, dostępna była odmiana E55 AMG. Dla klientów lubujących się w aksamitnym brzmieniu perfekcyjnie wyważonej V8-ki z kolei, oraz dla tych przedkładających prestiż i komfort nad sportowe wrażenia z jazdy, Niemcy również mieli propozycję.

Wprowadzili bowiem odmianę E500 z jednostką M113, która jednak została rozwiercona do równych pięciu litrów. Tabun rączych rumaków również się rozmnożył, zwiększając swoją populację z 279 do 306 sztuk. Aczkolwiek jeszcze ciekawsze wieści, Mercedes miał dla wszystkich zainteresowanych od 2006 roku. Albowiem wersja E500 dostała nowy silnik V8 o kodowej nazwie M273. Jednostka ta jest bardzo podobna do silnika V6 zaprezentowanego w 2004 roku, lecz w odmianie ośmio cylindrowej ma 4,7 oraz aż 5,5 litra pojemności. E500 dostała na szczęście ten większy, choć o dziwo cyferka na pokrywie bagażnika niezmiennie pozostała przy tej samej wartości.

Mercedes 500E

Tabun rączych rumaków również się rozmnożył, zwiększając swoją populację z 279 do 306 sztuk.



Na pocieszenie jednak można dodać, iż jej moc wzrosła do 387 KM, nie zmieniając charakteru tej luksusowej kanapy. Niemniej jednak, pierwszy Mercedes 500E nie miał w zasadzie żadnej konkurencji. Był królem autostrad, koniec kropka. Najnowsza odmiana E500 także doskonale nadawała się do długich podróży po autostradach, czterysta koni robi w końcu robotę. Aczkolwiek w tym przypadku, Mercedes E500 oznacza w głównej mierze prestiż, komfort i ciszę. Z agresywnej, usportowionej limuzyny, stał się z powrotem nieco ociężałą łajbą dalekomorską. Po prostu ta odmiana kierowana była głównie do osób, które pamiętały starego, dobrego, poczciwego meśka. Kupowało się go w zasadzie tylko dla wyściełanych skórą, podgrzewanych siedzeń, które łagodziły bóle dolnego odcinka kręgosłupa.


2009 – 2016 r. | W212 Ten ostani raz.

Nastał rok 2009, a to oznacza, iż na rynku pojawiła się kolejna odmiana kultowej już E-klasy. Tym razem jej kodowa nazwa zmieniła się w W212, w której oprócz wyglądu, wszystko było po staremu. Rzecz jasna, mam na myśli w tym miejscu odmianę E500. Silnik to wciąż jednostka M273 o 5,5 litrach pojemności i 388 koniach mechanicznych. Kamień milowy nastąpił dopiero w 2011 roku, wraz ze zmianą jednostki napędowej. Od teraz bowiem, pojemność Mercedesa E500 nie wynosi już 5,5 litra, a skromne 4,7 litra. Ażeby ugłaskać odrobinę rozjuszonych klientów, domagających się postępu, a nie kroku w tył, silnik został doładowany turbosprężarką. A konkretnie mówiąc, dwiema.

Generalnie można powiedzieć, że jest to stary, dobry silnik M273 w mniejszym wariancie pojemnościowym z dwiema turbinami. Takie rozwiązanie przełożyło się rzecz jasna na większą moc. Konkretnie 408 koni mechanicznych, w stosunku do starych 388 KM. Sama jednostka dostała także nowe oznaczenie M278. Bez względu jednak na zmianę charakteru pracy samej jednostki, wóz pozostał w starym, dobrym stylu. Mercedes E500 nie miał pobudzać adrenaliny, a więc i w taki sposób został zestrojony układ napędowy z wielką V8-ką na czele. Miał on zapewniać maksimum komfortu, prestiżu i luksusu, który klienci mogli poczuć, niestety po raz ostatni. Ostatni, bowiem w 2016 roku pojawiła się kolejna E-klasa, kodowo zwana W213. Próżno w niej jednak szukać jednostek V8, poza wersją AMG rzecz jasna. Próżno zatem szukać także duchowego spadkobiercy pierwowzoru. Mercedes 500E, a właściwie jego charakter, przetrwał zatem aż do 2016 roku, w którym to wyparty został przez downsizing’owe wersje mniejszych, sześciocylindrowych braci.


Mercedes 500E

Z naszej perspektywy.

Pierwszy Mercedes 500E ma niebagatelny charakter. Szczególnie w kontekście tego, czym dotychczas sama marka Mercedes się odznaczała. Otrzymał on bowiem klasyczne, stonowane linie, w których smaczki stylistyczne wyróżniające go od cywilnych wersji, mógł odnaleźć jedynie prawdziwy koneser. I w zasadzie o to chodziło, bowiem tak właśnie wygląda wilk w owczej skórze po niemiecku. Poczciwy Merol, który objeżdżał sportowe i ostre Beemki, paląc kapcia na zawołanie. Dziś może to wydawać się całkiem normalne, lecz na przełomie lat 80-tych i 90-tych nikt, absolutnie nikt nie spodziewał się takiego zachowania po Mercedesie. Po gwieździe, autorytecie w kwestii luksusu, dostojności i limuzynowatości. Jednak Mercedes 500E, a później E500, został w pewnym momencie odrobinę zapomniany. W jego miejsce weszły odmiany z logo AMG, które pluły ogniem i warczały na wszystko, co zbliżyło się do nich na mniej niż trzydzieści metrów. Pytanie tylko, czy to źle?

Mercedes 500E

Ujmę to w ten sposób. Szkoda, że Niemcy nie zdecydowali się na wykreowanie jakiejś oryginalnej nazwy albo chociaż specjalnego loga dla swojej wersji 500E. Dziś niewielu kojarzy jej charakter. Zazwyczaj to po prostu jedna z mocniejszych odmian 200, 300 czy tam E400. Ten wóz został niestety zapomniany i nie wygląda na to, ażeby kiedykolwiek się to zmieniło. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że kolejne E500 nie ma już tak charakterystycznej dla siebie V8-ki. A to właśnie Mercedes 500E zbudował w zasadzie charakter E-klasy od podstaw. E-klasy, po której nikt nie spodziewał się krzyków, podniesionego głosu czy nawet powarkiwań. A Mercedes 500E potrafił warknąć. I to jeszcze jak. „Zjeżdżaj z lewego pasa, synku. Zaraz zobaczysz, co oznacza Gwiazda na masce.”

Mercedes 500E

Prowadził Grzegorz Chęciński,
tuningował Mateusz Kania.

Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.

Źródło zdjęć: Wheelsage
Garaż Mercedesa.

1 Comment

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Dużo nowości, wystarczy wybrać.