Porsche Cayenne Turbo GT. Wiem, że nic nie wiem.

„Ażeby sprostać zadaniu wyjaśnienia różnic pomiędzy modelami Porsche 911, Jeremy Clarkson używał kobiecych piersi.”

I w zasadzie trudno się mu dziwić. Bowiem próba odnalezienia się w gamie Porsche 911 przywodzi mi na myśl spacer po lesie Amazońskim w pochmurną noc. Akurat tę noc, w której nasz srebrny satelita znajduje się w fazie nowiu. Otóż na początku dostępna jest klasyczna odmiana 911 Carrera. Do tego możemy wybrać model S, czyli ten wzmocniony. Póki co nie jest źle, lecz spójrzmy w kierunku wersji nadwozia. Dla każdej z nich możemy zdecydować się na budę Coupe bądź Cabrio, a dla niezdecydowanych przewidziano również Targę.

To dopiero początek przedzierania się przez gąszcz niedorzeczności, albowiem teraz czeka nas kolejny wybór, tym razem rodzaj napędu. Wielmożny Pan życzy sobie napęd skierowany na tylną oś, czy też może na cztery buty? To dosyć istotny wybór, ponieważ to właśnie od niego zależeć będzie napis widniejący na pokrywie silnika. Odpowiednio Carrera, bądź Carrera 4S. Jeżeli jeszcze nie rzuciliście się z rozpaczy w paszczę Kajmana Czarnego dotrzecie na sam szczyt. A tam czeka na Was model Turb… Pardon, Turbo S. Skoro już tu jesteście, to przecież z całą pewnością nie będziecie chcieli się zdecydować na wersję Turbo bez S!

Wspominałem coś o szczycie? Drobne przejęzyczenie.

Zapomniałem dodać jeszcze, iż istnieje coś takiego jak model GT2, który tak jakoś się szczęśliwie składa, wyposażony został w napęd wyłącznie na tylną oś oraz wzmocnioną jednostkę wyposażoną w Turbo. Z dziennikarskiego obowiązku muszę jeszcze wspomnieć o odmianie GT3, którą otrzymujecie z zamontowanym skrzydłem. Rzecz jasna wygląda ono niemal tak niedorzecznie jak cała gama 911-tki, dlatego możecie z niego zrezygnować. Wtedy otrzymacie odmianę GT3 Touring, a gdzieś pomiędzy tymi wersjami jest jeszcze GTS. Niestety nie jestem w stanie nic więcej o niej napisać. W tym momencie jedyne o czym marzę, to bolesna śmierć w paszczy wcześniej wspomnianego Kajmana.

Jednym słowem wolelibyście spacerować po Amazońskiej dżungli, niż starać się ten cały bajzel ogarnąć. Przypuszczam, że właśnie dlatego Jeremy Clarkson, aby wytłumaczyć różnice pomiędzy modelami Porsche 911 używał damskich piersi. Niestety ja muszę wymyślić coś zgoła innego, ponieważ postawiłem sobie za cel opisać nowe Porsche Cayenne Turbo GT. A Cayenne, czego mam nadzieję nie trzeba nikomu udowadniać, to największy rozmiar miseczki.

Jeżeli z jakiegoś powodu przesiedzieliście ostatnie dwadzieścia lat pośród rdzennych ludów zamieszkujących zachodnią Brazylię spieszę wyjaśnić, iż Porsche Cayenne to taki wielki SUV, który ma dwie odmiany – klasyczną oraz Coupe. Z tym, że podobnie jak w przypadku 911-tki to dopiero początek wędrówki po historii „wiem, że nic nie wiem”.

Porsche

Od początku zatem. Jeżeli na pokrywie bagażnika dostrzeżecie napis Cayenne bez żadnych dodatkowych oznaczeń możecie przypuszczać, iż pod maską kryje się doładowane, trzylitrowe V6 o mocy 340 koni. Jednakże, jeśli zaraz po Cayenne znajdować się będzie literka S, oznacza to ni mniej ni więcej tyle, że pod maską siedzi odrobinę więcej, bo 440 koni. Innymi słowy to wzmocniona wersja trzylitrowej V-szós… niestety to odrobinę bardziej skomplikowane. Z bliżej nieznanych mi przyczyn Cayenne S w istocie, napędza jednostka V6, ale Niemcy z sobie jedynie znanych pobudek zdecydowali się zamontować tu 2.9L z Audi RS4 czy tam RS5. Skoro dotarliśmy aż tutaj, nie potrafię odmówić sobie tej przyjemności i nie pozostawię Was bez wiedzy na temat poszczególnych odmian Cayenne.

W zasadzie sytuacja z silnikami sześciocylindrowymi jest odrobinę bardziej skomplikowana. Bowiem istnieje jeszcze odmiana Cayenne E-Hybrid, w której dostajemy trzylitrowe V6, tamto pierwsze z odmiany Cayenne bez S, oraz zestaw pokaźnych bateryjek. Zestawy baterii w koegzystencji z V6-tką finalnie dają nam 462 KM. Dodatkowo otrzymujemy unikalną zdolność auta do całkowitego braku podatności na bycie porwanym przez tornado klasy trzeciej. Kontynuując przeczesywanie gamy silnikowej Cayenne, możemy trafić na widlastą jednostkę o ośmiu cylindrach i w zasadzie wystarczyłoby rzec, iż rządzi tutaj odmiana z dopiskiem Turbo, która z czterolitrowego V8 wyciska okrągłe 550 koni, zaś wyżej od niego jest już wyłącznie wersja Turbo S. Z tym, że jak już zapewne trafnie się domyślacie, byłoby to zbyt piękne aby mogło stać się prawdziwe. Dlatego też jest to miejsce, w którym następuje już chyba czwarty twist fabularny.

Porsche

Widzicie, w przypadku modelu Cayenne, wersja Turbo S wcale nie nazywa się Turbo S lecz, i tutaj skomplikowany zestaw bliżej nieokreślonych oznaczeń – Cayenne Turbo S E-Hybrid. Innymi słowy również jest to hybryda z tym, że o mocy 680 koni mechanicznych i odporności na tornada klasy piątej.

Jeżeli już teraz zdążyliście się nieco pogubić, to mam dla Was dobrą informację. Cały wic polega na tym, że taka nomenklatura jest już nieaktualna. Żeby było śmieszniej, swoją drogą niemieckie poczucie humoru nie zawodzi, od 2021 roku nie występuje już wersja Turbo bez S. Możecie kupić wyłącznie Cayenne Turbo S, które ma 630 koni, oraz Cayenne Turbo S E-Hybrid o mocy 700 koni. Jeżeli zaś dotrwaliście do tego momentu to warto też zaznaczyć, iż z tym silnikiem możemy sobie wybrać wariant Cayenne GTS, który ma 460 koni. Oraz zupełną nowość, którą chciałbym Wam przedstawić, czyli Cayenne Turbo GT.

Jest to maszyna, która odznacza się okrągłą liczbą 650 koni mechanicznych, czyli nie jest to najmocniejsza odmiana Cayenne. Jednak w przeciwieństwie do odpornych na tornada wersji hybrydowych nie posiada ona żadnych zestawów baterii. Zatem jest lżejsza od Cayenne Turbo S E-Hybrid. Owszem, do Cayenne Turbo S E-Hybrid możecie sobie dokupić „Lightweight Package”, który odrobinę odchudza wóz. Jednak nie do takiego stopnia jak Cayenne Turbo GT. Logiczne, prawda?

Porsche

Porsche

Skupiając się zatem na naszym bohaterze – wersja Turbo GT ma ten sam silnik V8 co odmiany Turbo bez S i GTS z tym, że w modelu Turbo GT został on odrobinę przebudowany.

Otrzymał on nowy wał korbowy oraz nowe tłoki. Do tego jest nowy wydech czy na nowo skalibrowana skrzynia biegów, zaś odmiana ta dostępna jest wyłącznie w nadwoziu coupe. Mówiąc Z naszej perspektywy – jeżeli życzycie sobie zaopatrzyć się w najszybsze Porsche Cayenne, to musisz zrobić co następuje. Po pierwsze wchodzicie do salonu Porsche. Dosłownie od razu, zaraz po serdecznych ukłonach i uścisku dłoni sprzedawcy, jednym tchem, nie pozwalając sobie przerwać wypowiadacie zdanie: „poproszę Cayenne w wersji Turbo GT„. I po drugie pamiętajcie, pod żadnym pozorem nie możecie słuchać sprzedawcy co ma do powiedzenia.

Najlepiej byłoby, gdybyście w ogóle nie dopuścili do sytuacji, w której zacznie Wam wyjaśniać różnice pomiędzy modelami Turbo bez S, Turbo S, Turbo S E-Hy… i tak dalej. W przeciwnym wypadku wyjdziecie z salonu, a w Waszych głowach jedyną myślą, która dźwięcznie odbijać się będzie echem od wewnętrznych powierzchni czaszki pozostanie „wiem, że nic nie wiem”. Ewentualnie zdecydujecie się rzucić biednego sprzedawcę na pożarcie Kajmana Czarnego. A to póki co w cywilizowanym świecie jest całkowicie nielegalne. I w tym przypadku muszę to dodać – niestety.

Porsche

Prowadził Grzegorz Chęciński,
tuningował Mateusz Kania.

Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.

Źródło zdjęć: Wheelsage
Garaż Porsche

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Dużo nowości, wystarczy wybrać.