BMW X5

BMW X5. Po prostu… bądźcie ostrożni, ok?

– BMW X5 se kupił, paczta go. Ciekawe skąd miał na to piniążki?
– Pewno ukradł…

Mózg ludzki to fascynujący organ. I choć po dziś dzień nie rozumiemy tak do końca jak działa, wiemy o nim całkiem sporo. Na przykład to, że informacje płynące z naszych zmysłów poznawczych przyporządkowuje i segreguje w poszczególne grupy. Robi tak dlatego, że ilość różnego rodzaju bodźców, jakie bombardują go każdej sekundy, w jednej chwili spowodowałyby przeładowanie. Tym samym, nasz mózg nie byłby w stanie ogarnąć co tak właściwie dzieje się wokół niego. Dlatego właśnie, wszelkiego rodzaju szczegółowe informacje, w pierwszej kolejności filtruje. Robi to machinalnie i całkowicie niewidocznie, nie dając żadnego znaku naszej świadomości na ten temat. Zaraz później, także nie informując nas o tym, większość z nich wrzuca do szufladki z napisem „nieważne”. Tym samym, wyławia spośród setek nieistotnych bzdur te kwestie, które mogą być w jakikolwiek sposób dla użytkownika ów organu przydatne.

Nie dziwcie się zatem, że jadąc samochodem mijacie setki znaków drogowych, pieszych na chodnikach czy drzewek, których absolutnie nie rejestrujecie. Wasz mózg je widzi. Podświadomie. I przyporządkowuje do różnych grup. Znak informujący Was o tym, że znajdujecie się na drodze z pierwszeństwem? W zasadzie nieistotny, bo nie wymaga od Was podjęcia jakiejkolwiek akcji. Starsza kobieta przyglądająca się butom na witrynie sklepowej? Także nieważna. Stoi na chodniku, więc nie stanowi dla Was zagrożenia. Grupka małolatów, którzy pod wpływem silnych podmuchów wiatru bocznego z trudem mieszczą się na swojej części chodnika? Prawdopodobnie zapamiętacie ile ich było, lub jakie mieli buty. Wasz mózg błyskawicznie podpowie Wam, że mogą stanowić pewnego rodzaju niebezpieczeństwo. Któryś będzie się wygłupiał i popchnie kolegę, a ten potknie się o krawężnik i plackiem wyląduje wprost przed Waszymi kołami. Dopóki niezgrabnie mieszczą się poza pasem jezdni, nie stanowią zagrożenia. Ale Warto mieć na nich oko. W razie wu.

Zaraz później, także nie informując nas o tym, większość z nich wrzuca do szufladki z napisem „nieważne”.

Ostatnią grupą są obiekty i aspekty naszego życia, które wymuszają na nas podjęcie konkretnej czynności. Czerwone bądź żółte światło, znak ustąp pierwszeństwa, znak stopu czy też raptownie włączone wycieraczki w crossover’ze, który niebezpiecznie zbliża się do osi jezdni. Sygnalizacja informuje nas, że powinniśmy przesunąć stopę z pedału gazu na hamulec. Ewentualnie zredukować bieg. Znaki ustąp pierwszeństwa czy stopu zazwyczaj informują, że warto byłoby przyjrzeć się skrzyżowaniu, do którego się zbliżamy. Istnieje bowiem wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia sytuacji, w której inny uczestnik ruchu będzie usiłował wbić się z impetem w bok Waszego wozu. Jeśli zatem lubicie swoje cztery kółka, warto jest zachować czujność i po prostu się zatrzymać. Z wycieraczkami z kolei, wiąże się pewna anegdota. Otóż gdy z naprzeciwka, podczas pięknej słonecznej pogody, zbliża się modny crossover, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że jeżeli załączą się w nim wycieraczki, kierowca zechce skręcić w lewo.

Stara wersja tego suchara mówiła co prawda o blondynce, lecz z moich obserwacji wynika, iż właściciele szalenie dziś modnego segmentu suv’ów, bez względu na rasę, płeć, wiek czy orientację seksualną, jednakowo charakteryzują się podobnym poziomem braku ogłady i rozgarnięcia podczas prowadzenia pojazdu osobowego. W ten oto sposób, Wasz mózg przyporządkowuje wszelkiego rodzaju sytuacje, wyławiając spośród nich jedynie te wymagające od nas podjęcia konkretnego działania. Właściwie to dobrze. Kogo przecież obchodzi kolor BMW, które utrzymuje odstęp od naszego tylnego zderzaka na poziomie piętnastu mikrometrów? Ważniejszy jest fakt, że ów BMW się tam znajduje, a jego kierowca jest skończonym kretynem. Dla nas z kolei oznacza to, że jak najszybciej musimy dać się wyprzedzić, ażeby w spokoju kontynuować dalszą jazdę, kojąc nasze zszargane nerwy naparem z pokrzywy. Niemniej jednak, ów przypadłość naszego mózgu, ma także swoją ciemną stronę.

BMW X5

Nie cierpię srebrnego!

Gdy angażujemy się w dowolną dyskusję, nasz mózg także segreguje wszystkie informacje do nas dobiegające, według powyżej opisanej reguły. Gdy widzimy jakiś obiekt, dajmy na to pojazd, dzieje się dokładnie tak samo. Segregujemy i wrzucamy je do jakiegoś worka. Sam tak robię. Akapit wyżej Wam to udowodniłem. Kierowcy suv’ów? Ulągi, którzy nie potrafią jeździć. Kierowcy BMW? Wariaci drogowi, którzy egoistycznie patrzą na świat. Problem jednak w tym, że to nie prawda. Też czasem staję się kierowcą SUV’a. Nie dlatego, że tego pragnę rzecz jasna. Po prostu taką mam pracę. Znam także co najmniej tuzin osób, które z bliżej nieznanych mi przyczyn, samodzielnie podjęły decyzję o wyborze takiego, a nie innego nadwozia. Abstrahując jednak od zasadności ów decyzji, są całkiem niezłymi kierowcami. Wiedzą z której strony włącza się kierunkowskaz, a nawet potrafią parkować wyłącznie na jednym miejscu parkingowym jednocześnie. Podobnie sprawa ma się z kierowcami Beemek.

Nie każdy wstając rano, wciąga półmetrową kreskę koksu, a następnie biegnie udowadniać mieszkańcom swojego miasteczka, że ma szybszego. Niektórzy po prostu lubią te wozy, bo przyjemnie się prowadzą, są nieźle wykonane i dobrze wyglądają. Ktoś czytający mój wywód dochodzi pewnie w tym momencie do wniosku, że osoba posiadająca BMW SUV’a, musi być okropną istotą. Nie dość, że wiecznie chodzi ze zrolowaną stówą w nosie, to w dodatku znalazła prawo jazdy kategorii B w paczce czipsów. Lecz takie myślenie, to wyłącznie efekt wynikający z osobliwej pracy naszego organu umieszczonego wewnątrz czaszki. On po prostu nienawidzi odcieni szarości. Dla niego wszystko musi być albo czarne, albo białe. Tak jak BMW X5 z resztą. Skoro zatem wiecznie na trasie mijają go BMW X5’tki, które prują ze średnią prędkością przelotową w okolicach 240 km/h wymuszając, trąbiąc i mrugając oznacza to, ni mniej nie więcej, że ich kierowcy są po prostu skończonymi głupkami.

BMW X5

Też czasem staję się kierowcą SUV’a. Nie dlatego, że tego pragnę rzecz jasna. Po prostu taką mam pracę.

Tylko że ja znam kilku kierowców, którzy na co dzień jeżdżą BMW X5. Wydają się być całkiem normalnymi ludźmi. Jeden z nich jakiś czas temu kupił ode mnie Mitsubishi Pajero w dieslu. Jest ratownikiem medycznym, a jego BMW X5 w trzylitrowym dieslu pali średnio 4,5 l/ 100km. Pochodzi z terenów górzystych, a będąc w moich okolicach był niezmiernie zaskoczony i zmieszany. Już rozumiem, dlaczego Wy na tym Mazowszu tak zapieprzacie, powiedział. Wszędzie macie proste drogi. Jakbyście przyjechali do nas, nie przeżylibyście nawet dwóch tygodni. Po prawdzie, ma w tej kwestii sporo racji. Drugą osobą, jest szef mojego kumpla. Starszy facet, właściciel sporej firmy, który przesiadł się na BMW X5 z jakiegoś SUV’a Toyoty ze znaczkiem „L”. Z tego co wiem, ogranicza zażywanie środków psychoaktywnych do niezbędnego minimum. Skoro przesiadł się z Lexus’a, nie jest także typem kierowcy, który na samą myśl poruszania się prawym czy środkowym pasem, dostaje napadu epilepsji.


Wszystko jak krew w piach…

Jednak nasze mózgi w ten sposób nie działają. Nie potrafimy wyłowić z setek tysięcy BMW X5 tych pojedynczych sztuk, które jadą normalnie, parkują zgodnie z przepisami i od czasu do czasu używają kierunkowskazów. Dla nas każdy jeden kierowca BMW X5 to psychopata, który kupił sobie dużego, drogiego SUV’a, obowiązkowo na tablicach POżyczonych, tudzież WłasnościBanku i w pompie ma wszelkie reguły życia społecznego. W ten sposób, nasz mózg nas chroni. Poświęca bowiem reputację tych pojedynczych, nielicznych kierowców BMW X5, celem wywołania przezornej ostrożności w stosunku do pozostałych. Jedzie za tobą jakaś wielka landara ze znaczkiem BMW? Zaraz będzie wyprzedzać, obserwuj go. Jedziesz lewym pasem i zbliżasz się do BMW X5 na środkowym? Najprawdopodobniej zabłądził. Gdy tylko znajdziesz się w jego martwej strefie, postara się zepchnąć Cię na pas zieleni. Po prostu uważaj. Dla naszego mózgu wszystko jest czarno – białe, bo tak jest bezpieczniej.

BMW X5

Nie widzimy zatem odcieni szarości, przez co niekiedy pochopnie oceniamy czy to osoby, czy to przedmioty. Ofiarą ludzkiego mózgu są zatem nasze dzieci, sąsiedzi czy współpracownicy. Oceniamy, segregujemy i przyporządkowujemy. BMW X5 prawdopodobnie także jest ofiarą tego myślenia. W końcu jest wielkim, ciężkim SUV’em. Dobrze wykonanym, wyciszonym i luksusowo wykończonym. Nadaje się raczej na długie, spokojne trasy, podczas których umila czas swoich pasażerów masażem czy ekranami w zagłówkach. Nie nadaje się na zakręty czy do miasta, bo nie do tego został zaprojektowany. Obiektywnie, jest dość nudny i nie powinniśmy o nim w ogóle pisać. Lecz także obiektywnie, nie ma w nim nic złego. Aczkolwiek nasz mózg jest nieobiektywny, bo tak jest zwyczajnie dla Was bezpieczniej. Dlatego z całego serca radzę Wam zapomnieć o tym, co właśnie przeczytaliście. I dla Waszego własnego bezpieczeństwa, uważać na wszystkie BMW X5 wokół Was. Ich kierowcy to, nader często, nieobliczalne istoty.

Prowadził Mateusz Kania.
Wpis napędzany przez ekipę Moto Z innej Perspektywy | MZiP.

Źródło zdjęć: Wheelsage 
Garaż BMW

2 Comments

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Dużo nowości, wystarczy wybrać.